Refleksje
z edukacyjnych działań Teatru STOP
________________________________________
Teatr STOP
funkcjonuje od
1980 roku.
Swoje spektakle – tak, jak na teatr przystało –
pokazuje w małych, nikomu nieznanych środowiskach, jak również
na wielkich prestiżowych festiwalach w kraju i poza jego
granicami. Wywodzi się
z ówczesnego
nurtu teatrów
alternatywnych, których artystyczne istnienie przeplatało
życie. Kameralny skład
osobowy grupy przez te
niespełna dwadzieścia
lat istnienia
ulega ciągłym przemianom. Bardziej
„staje się”, aniżeli
tylko „gra”. Część
aktorów zmuszonych
życiowo do
odejścia z
zespołu w
dalszym ciągu
utrzymuje z
nim kontakt, a co
najważniejsze, rozwija swoje
artystyczne i
instruktorskie pasje
(na przykład jedna osoba jest współtwórcą Ośrodka Pogranicze
Sztuk Kultur i Narodów w Sejnach, a także szefem Teatru Sejneńskiego
i Kapeli Klezmerów; druga -
prowadzi szkolny Teatr Skrzat i własny przegląd teatralny w
Ogorzelinach; kolejna - realizuje biesiady i ludowe scenariusze w
stworzonym przez siebie Teatrze Dialogus
w Parchowie; a trzy następne pracują w teatrach
instytucjonalnych Krakowa, Szczecina i
Elbląga).
Piszę o
tym, ponieważ bardzo
rzadko docenia się
znaczenie pracy
zespołów teatralnych
innych, aniżeli te, które mają
administracyjny status
instytucji artystycznych.
A przecież
istnienie w
takich zespołach
niejednokrotnie w
szczególnie emocjonalny
sposób potrafi nadać aktorom silne
osobotwórcze role, które
później oni sami
kontynuują w
swoim życiu -
dla siebie
poprzez innych
i dla
innych poprzez
siebie.
Co
to jest
teatr ?
Prowadząc w szkołach
warsztaty teatralno–dramowe
„5 x 5” często
rozpoczynam je -
parafrazą tytułu eseju Lwa
Tołstoja: Co
to jest sztuka ? - pytaniem, które
stawiam uczestnikom zajęć: - co to
jest teatr?.
Wprowadzam założenie,
że w tej
grupie uczniów
pojawi się
niebawem przybysz
z nieznanych
stron, który nie rozumie znaczenia tego słowa
i związanego z nim całego zjawiska. Tym przybyszem będę
ja sam. Uczniowie własnymi słowami i różnymi sposobami powinni
przybliżyć obcemu pojęcie teatru. Mogą się do tego przygotować
w domu. Następnego dnia okazuje się, iż odpowiedzi mają często
formę encyklopedycznych definicji lub zbyt długich książkowych
opisów, często odczytywanych z kartek lub zeszytów.
Zdania są skomplikowane, nienaturalne, pozbawione dialogu, a
przecież to ma być rozmowa z drugim człowiekiem.
Aby sprecyzować sądy uczniów wykorzystuję metodę
„burzy mózgów”, dzięki której wyciągam z grupy
konkretne określenia dotyczące zagadnienia teatru:
Co
to jest
teatr ?
Kto jest w
nim niezbędny ?
Co się
w nim
robi ?
Swobodnie
„rzucane” przez uczniów pojęcia zapisuję
na tablicy
kolejno do
każdego pytania, tworząc w ten sposób dość niejasną
listę słów. Oto przykładowe określenia:
1’
„to jest budynek ze sceną”, „sala ze światłami
i dźwiękiem”, „miejsce rozbawiania
ludzi”, „grupa aktorów”, „kabaret”,
„centrum kulturalne społeczeństwa”;
2’
„reżyser”, „scenograf”,
„sufler”, „garderobiany”,
„aktor”, „elektryk”;
3’
„gra komedie”, „udaje”, „śpiewa”,
„rozśmiesza”.
Stosując selekcję wspólnie
z grupą określamy, które z podanych pojęć są niezbędne
w wyjaśnieniu znaczenia słowa Teatr.
Okazuje się, iż aby
mógł on istnieć nie jest potrzebny „budynek ze sceną”,
bo przecież może być Teatr w
szkole, na ulicy, w parku. Scenę tworzą aktorzy. Tam gdzie są
aktorzy, tam jest nasza umowna scena. Podobnie
z obecnością podczas spektaklu „reżysera”,
„scenografa”, „suflera” – czy są oni
niezbędni? W fazie pokazu niekoniecznie, ponieważ w spektaklu oglądamy
przede wszystkim aktora.
Aktor jest więc niezbędny w Teatrze, a jeżeli Aktor, to również
i Widz. Spektakl bez Widza
jest tylko kolejną próbą
zespołu pozbawioną konfrontacji z
publicznością. Teatr jest więc spotkaniem
Aktora i
Widza.
Dlaczego jednak pozwalamy naszym
emocjom postrzegać
w spektaklu aktora - który
gra przykładowo postać Króla - jako Króla, chociaż wiemy, że
nie jest on rzeczywiście Królem? Przedstawienie
się skończy i znów będzie zwykłym człowiekiem. Otóż, w
Teatrze obowiązuje u
m o w a. Umawiamy się,
iż ktoś jest owym Królem, ktoś inny Żebrakiem, a jeszcze ktoś
inny Drzewem, Wiatrem, Ptakiem.
Podobnie jak dzieci podczas zabawy na podwórku tak i w tym
przypadku, przyjmujemy umowę jako
warunek emocjonalnego współuczestniczenia
w spektaklu.
Idąc dalej pytam: - co robi się w Teatrze?
Gra ?... to za
mało. Grać można również na instrumencie, w piłkę nożną,
w gry zręcznościowe. Pokazuję więc pantomimiczną etiudę
z piciem napoju ze szklanki, następnie pytam: - co takiego
robiła postać, którą przedstawiałem?
Uczniowie mówią, że piła z kubka jakiś napój. Na to ja
wskazuję, iż nie ma tu żadnego kubka. Wówczas padają określenia,
że „to na niby, że to udawanie”.
Udawanie jest rodzajem mówienia nieprawdy. Pytam więc: -
czy chcielibyście być okłamywani? Odpowiedź
uczniów jest jedna –
nie. W takim razie, czy Teatr to udawanie? Znowu słyszę –
nie. To czym Teatr może być?...
co takiego robiła z owym kubkiem
i napojem przedstawiana postać? Czy piła?
Nie – ona pokazywała,
że piła.
W Teatrze nie tyle się udaje, ile
p o k a z u j e . W
ten oto sposób - na żywo, przed grupą - doprowadzam do stworzenia
prostego, ale nie kategorycznego
modelu ułatwiającego
wyjaśnienie tego
pojęcia. Poniższy
schemat przedstawia Teatr,
jako spotkanie Aktora i
Widza, którzy umawiają
się na pokazywanie wzbudzające przeżycia
różnorodnych stanów emocjonalnych:
T
E A T R
A K T O R
e
m o c j e
W
I D Z
U M O W A
P O K A Z Y W A N I E
P
R Z E Ż Y C I A
Dalsze relacje, co pokazywać, w jaki sposób, z kim i dla
kogo są już bardziej złożone. Bez względu jednak na to, jaki by
nie był rodzaj teatru i
jakie nazwy wobec niego zastosujemy, to zawsze będzie on nastawiony
na emocjonalne spotkanie ludzi, którzy są skorzy przyjąć tę
umowę na pokazywanie. Takie nastawienie może być źródłem wielu
bogatych, często trudno przewidywalnych przeżyć, a na pewno staje
się punktem wyjścia zarówno dla działań teatru klasycznego, jak
również dla wszelkich alternatywnych przedstawień „młodego
teatru”, parateatru, akcji „wokół teatru” i
zdarzeń „poza teatralnych”.
Przedstawiając w taki sposób najprostszą ideę Teatru
sugeruję młodym ludziom, iż można go robić wszędzie: w klasie,
między ławkami, w sali gimnastycznej, na korytarzu, na podwórku,
w plenerze. Pamiętać przy tym należy, że za każdym działaniem
grupy stoi zawsze jeden człowiek, oryginalny, ale zarazem pokorny.
Na tyle jednak zdecydowany, że potrafi zjednać sobie pozostałych,
zdobyć ich zaufanie i pociągnąć do wspólnej pracy. Wspólnie
z zespołem próbuje
uczciwie przeżyć i być może pokazać własne widzenie
świata. Wymienione cechy
nie powinny być obce człowiekowi, który decyduje się na
prowadzenie zespołu teatralnego.
Te uzasadnienia mają szczególne znaczenie dla małych
miasteczek i środowisk
wiejskich, przeżywających swoje społeczne kompleksy
i zahamowania. Opinie, że nie warto nic robić, bo nie ma
pieniędzy, sali, sceny, kostiumów – są dość powszechne. A
przecież w tym wszystkim najbardziej liczy się spotkanie ludzi, którzy
mają sobie coś do powiedzenia i poprzez
sztukę realizują się w taki
sposób, jaki potrafi zainteresować innych. Nie tak jak
w codziennym życiu, ale
trochę inaczej. Na tyle inaczej, że niekiedy dochodzi do wspólnego
przeżycia Witkacowskiej
„Tajemnicy Istnienia”.
Dlaczego
edukacja teatralna
?
Swoje edukacyjne działania Teatr
STOP rozpoczął zupełnie
przypadkowo i trochę intuicyjnie. To sytuacja z
ulicy zadecydowała o cyklicznej pracy
aktorów w tym zakresie. Rzecz działa się w Słupsku.
Przygotowywaliśmy się do wyjazdu na
Światową Wystawę Dorobku Kulturalnego EXPO’92
w hiszpańskiej
Sewilli. Kalendarz czasowy był napięty. Mieliśmy zaplanowany cykl
prób plenerowych. Podczas jednej z nich ćwiczącym aktorom przyglądała
się grupka dzieci. Zainteresowane tym, co widziały, zaczęły równolegle
naśladować i przetwarzać zapamiętane sytuacje. Po próbie dzieci
spytały nas: „kto wy jesteście?” i „po co
robicie takie śmieszne rzeczy?”. Kiedy dowiedziały się, że
jesteśmy aktorami; że to, co robimy, to są
próby do nowego przedstawienia i że być może spotkamy się
kiedyś w teatrze – dwoje z nich posmutniało
i ucichło. Zaczęliśmy delikatnie podpytywać, co się stało?...
wówczas koledzy wspomnianej dwójki dzieci skwitowali wszystko
ironicznym i bezwzględnym stwierdzeniem, że do szkoły tych dwojga
na pewno nikt nie przyjdzie, bo: „oni są ze specjalnej."
Decyzja była jedna. Obiecaliśmy naszej dwójce, że
jeszcze przed wyjazdem będziemy w
ich szkole. Nie uwierzyli. Jakaż była ich radość, kiedy dzień później
uzyskując akceptację dyrektorki ośrodka bez zapowiedzi pojawiliśmy
się w klasie „naszych dzieci”. Były szczęśliwe
i ważne. Pokazywały, że to dzięki nim jesteśmy w szkole.
Poprowadziliśmy dwugodzinne zajęcia teatralne nastawione głównie
na pokaz etiud aktorskich i improwizowanych zabaw teatralnych.
Dynamiczna obecność aktorów w sali klasowej wywołała u dzieci
tak silną reakcję emocjonalną, że
zmuszeni zostaliśmy przez zaistniałą sytuację do powtórzenia
zajęć, a poza tym – dobrze się w tym zdarzeniu czuliśmy.
Stwierdziliśmy, iż w warunkach przestrzeni teatralnej,
gdzie są światła, kulisy, wyciemnienie sali – tego rodzaju
działania mogłyby mieć pełniejszy wymiar, zarówno
w sensie samego wyjścia dzieci ze szkoły, jak również ich
nastawienia na przeżycie
duchowego święta. Idealne warunki stwarzał Ośrodek Teatralny
Rondo (wówczas jeszcze) Wojewódzkiego Ośrodka Kultury. Zaletą była
również bliska szkole lokalizacja sali oraz przychylność
dyrekcji i pracowników. Po powrocie z Hiszpanii zrealizowaliśmy
obiecane dzieciom powtórne działania
tym razem już w Rondzie, a potem doszły następne i jeszcze
następne... Do prowadzenia każdych kolejnych zajęć musieliśmy
się coraz bardziej przygotowywać, bowiem oczekiwania dzieci rosły,
a i (jak w każdej pracy w
grupie) sytuacje międzyludzkie niosły różne napięcia, wymagające
wyczucia nie tyle artystycznego, ile pedagogicznego.
Tak oto zaczęliśmy realizować własny program edukacji
teatralnej. Opracowanie merytorycznych i metodycznych założeń
powierzyłem (z racji
pedagogicznego wykształcenia)
naszej aktorce - Lucynie Maksymowicz, która
w tej książce bardzo rzeczowo rozwija funkcjonowanie twórczej
dramy.
Pomału stawaliśmy się teatrem edukacyjnym. Podobnie jak angielski
teatr edukacyjny „Theatre in Education”, pragnęliśmy
wspierać proces
edukacji szkolnej
poprzez teatr i
„twórczą dramę”. Okazało się jednak, iż choć dramą
zainteresowano się w Polsce
już w połowie lat osiemdziesiątych, to w szkołach, do których
trafialiśmy, ideę tej metody prezentować musieliśmy od podstaw.
Wróćmy jednak do „naszych dzieci” ze Słupska.
„ Nasze
dzieci ”
Wraz z rozpoczęciem roku szkolnego zaproponowaliśmy całej
(znanej nam już) klasie cykl warsztatów: najpierw „twórczej
dramy”, potem teatralnych. Celem zajęć nie było budowanie
przedstawień, ale stworzenie dzieciom możliwości rozwoju poprzez
ich uaktywnienie.
Proces ten miał polegać na osłabianiu lęku, przezwyciężaniu
apatii, przełamywaniu narastającej izolacji od otoczenia, niechęci
do szkoły, często do życia w ogóle.
Od tej pory podstawowe zajęcia prowadziło dwóch ciągle
tych samych aktorów (L. Maksymowicz i M. Gliniecki), z jedną i tą
samą klasą (jedenaście osób), w
jednej i tej samej sali (OT Rondo), dwa razy w tygodniu przez pięć
lat (od klasy IV do VIII). Po roku, ze
względu na żywe zainteresowanie taką formą pracy – za zgodą
dzieci – wprowadziliśmy godziny zajęć otwartych. Dotyczyło
to przede wszystkim studentów Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Słupsku
(z którymi L. Maksymowicz miała również zajęcia jako asystent
tej Uczelni), nauczycieli, pracowników świetlic i bibliotek.
Warunek dopuszczenia do zajęć był jeden: konieczność współuczestnictwa,
a nie biernej obserwacji.
Trzy lata pracy z tą samą grupą
spowodowały, iż pozaartystyczny, bardziej życiowy
charakter zajęć zaczął ulegać wrodzonej człowiekowi chęci
pokazania się, zaprezentowania siebie – innym. Ani się
spostrzegliśmy a zobaczyliśmy,
jak w naturalny, niezamierzony
sposób może powstać teatr dzieci, które określano, jako
„opóźnione”. Teraz grupa wybrała już dla siebie nazwę
Teatru STOPKI.
Pierwsze występy to wymyślone
przez „nasze dzieci” krótkie pokazy etiud niekoniecznie
pantomimicznych, które przedstawiały wybraną
historię podpatrzoną w życiu. To było dla nas
bardzo ważne, że nie narzucaliśmy tematów, że tę decyzję
– co pokazać i jak – każdy podejmował sam. W późniejszych,
bardziej złożonych spektaklach staraliśmy się nie odstępować
od zasady pracy zespołowej i inwencji własnej każdego, bo przecież
każdy z nas może mieć jakiś
pomysł. A swoje pomysły kochamy najbardziej. Bywało, że mieliśmy
kilka scen w przedstawieniu,
które w stosunku do scenariusza ustawicznie się zmieniały i to za
sprawą aktorów. Nigdy nie potrafiliśmy przewidzieć,
w którą stronę będą się one rozwijać, ale to właśnie
te sceny były dla nas przypomnieniem, iż człowiek jest tajemnicą
i nie można wyreżyserować go do końca. Z czasem zaczęliśmy sięgać
do tekstów znanych dzieciom wierszy i bajek, by wreszcie stworzyć
własny scenariusz teatralny
pisany specjalnie dla „naszych dzieci”. Tekst
ten zyskał
później popularność również
w innych szkołach, ale nigdy nie powstałby, gdyby nie
STOPKI.
Wpływ teatru na zachowanie grupy stawał się coraz bardziej
wyraźny. „Nasze dzieci” zaczęły być widoczne w
szkole, częściej uśmiechały się,
a paraliżujący lęk przed niewiadomym (charakterystyczny na
pierwszych zajęciach) uchodził w zapomnienie. STOPKI zaczęły
pewniej występować również na scenie dla -jak to określały-
„normalnych”. Pojawiły się też prezentacje wyjazdowe
na prawdziwe festiwale: Kraków, Poznań. Nie muszę chyba wykazywać,
co znaczyć mogą wyjazdy dla dzieci, które rzadko opuszczają
miejsce swego zamieszkania. Z takich podróży często wracały z
nagrodami, upominkami, które podnosiły ich prestiż w domu, w
szkole, a nawet w mieście.
Jednak tak naprawdę, to nie te nagrody wartościowały ich pracę,
ale radość i satysfakcja, że oni też potrafią zaciekawić
innych i
„rozegrać tak fajowo, jak Pan Mirek”.
Teatralna aktywność STOPKÓW miała coraz większy wpływ
nie tylko na nich samych, ale
i na rówieśników w szkole. Wyraźnie rysowała się chęć
i potrzeba podobnych działań dla innych klas. Tej
atmosferze ulegli też nauczyciele.
Dzięki ich zaangażowaniu powstała druga grupa, którą prowadzili
już oni sami. Od początku nastawiona była na teatralny charakter
pracy. Nazwała się Teatr ŁAPKI (w
dialogu do STOPKÓW) i tworzyła rodzaj teatru lalkowego. Od tej
pory oba zespoły miały wspólne prezentacje swoich przedstawień.
Niektórzy z naszych aktorów podjęli próbę samodzielnego
zaistnienia na scenie w formie
krótkich monologów scenicznych.
Wymagało to nie tylko pracy, ale również olbrzymiej odwagi i
samozaparcia, bowiem samodzielne "bycie na scenie" jest
niezwykle trudne.
Stymulowanie aktywności „naszych dzieci”
polegało na odkrywaniu przed nimi świata rytmu i dźwięków; na
umożliwieniu poznania własnego ciała, aparatu głosu i mowy; na
pokonywaniu przestrzeni. Niemniej ważne było również
przyzwyczajanie do wytrwałości, koncentracji uwagi, stawiania
sobie wymagań. Są to istotne sprawy nie tylko w pracy z
dziećmi „szczególnej troski”. Wszelkim tego
typu działaniom towarzyszyć musi życzliwa
atmosfera, wzajemne zaufanie, spokój, nieskrępowanie – po
prostu akceptacja. Błędem byłoby wymagać od wszystkich
jednakowego wykonywania inspirowanego zadania w określonym czasie,
bo każdy człowiek jest inny, niepowtarzalny. Wybór gier i zabaw
dramowych, ćwiczeń teatralnych zależeć będzie od jednostkowej
sytuacji oraz grupy: jej liczebności, wieku, możliwości umysłowych,
fizycznych i emocjonalnych.
Zawsze jednak każdego człowieka należy traktować indywidualnie,
według jego własnej miary. A możliwości?...
cóż – te tkwią w każdym
z nas. Teatr próbuje odkryć je i poprzez swoje oddziaływanie
rozwinąć najlepiej, jak to
potrafi.
Skromne, ale przez siebie wypracowane doświadczenia w
edukacji teatralnej, doprowadziły nas do uwrażliwienia na drugiego
człowieka inaczej, aniżeli z perspektywy scenicznej. Jak?...
ano - i n a c z e
j, tak bardziej
ku życiu.
Być może dlatego Lech Śliwonik
zaliczy TEATR STOP
do grupy teatrów kreujących
zjawisko, które umieszcza on
w obszarze „teatru
dla życia”.
Teatralna przygoda z „naszymi dziećmi” jest nie tylko
najdłuższym i najbardziej systematycznym cyklem edukacyjnym TEATRU
STOP, ale także źródłem bogatych doświadczeń w tym
zakresie, a przede wszystkim jednym z
najbardziej radosnych okresów naszej twórczości. Te lata nie
przynoszą teatrowi festiwalowego splendoru, hucznych braw,
recenzji. Dają za to coś więcej. Trudno to nazwać, ale łatwo
zobaczyć w oczach „naszych dzieci”.
„Poprzez
uczuć zwariowaną
dramę”
Pozytywne doświadczenia w pracy z dziećmi z ośrodków
szkolno-wychowawczych w Słupsku, później również w Sławnie
(dzieci głuche i niesłyszące)
spowodowały, iż zaproponowano nam współpracę w
kilkunastu szkołach podstawowych i średnich, na terenie sześciu
ówczesnych województw. W
wielu szkołach prowadzimy aktualnie edukacyjne działania
cyklicznie (LO im. W.
Sierpińskiego w Słupsku, LO w Sławnie, VI LO w Gdyni,
VI LO i Liceum
Plastyczne w Koszalinie, szkoły podstawowe Koszalina oraz Miasta i
Gminy Chojnice). Opinie uczestników zajęć, ich rodziców,
dyrektorów szkół, nauczycieli i
przedstawicieli władz samorządowych spowodowały - że teatr nasz
otrzymuje skromną dotację na tego typu działalność z urzędów
miejskich i gminnych. Pozwala to nam docierać do wielu środowisk
ubogich ze względu na swoje geograficzne oddalenie, bezrobocie,
izolację. Do takich szczególnych miejsc (likwidowane świetlice
wiejskie, malutkie biblioteki, schroniska dla młodzieży niepełnoletniej)
teatr instytucjonalny dociera rzadko.
TEATR STOP
w ciągu
roku realizuje
ponad trzydzieści
pięciodniowych warsztatów teatralno - dramowych "5 x
5", obejmując tym
samym od 600 do 800
uczniów szkół podstawowych i
gimnazjów różnych
środowisk. Ta statystyka jest w tym miejscu przypadkowa. Ma
jedynie wskazywać na zasięg jednej tylko z wielu form edukacyjnych
działań zespołu. Pozostałe wymienione
zostaną w dalszej części.
Aby stworzyć dla naszych teatralnych
realizacji z młodzieżą szkolną możliwości
kontynuacji i wsparcia, rozpoczęliśmy wspólnie z Ośrodkiem
Doskonalenia Nauczycieli w Słupsku - a ostatnio również z Centrum
Edukacji Nauczycieli w Koszalinie - organizować warsztaty dramowe i
kursy reżyserskie dla instruktorów teatrów szkolnych. Od dwóch
lat takie zajęcia prowadzimy również dla polskich nauczycieli
mieszkających w Estonii, Białorusi,
Litwie i Ukrainie. Uważam za istotne i szczególnie ważne, aby w
procesie edukacji teatralnej
ujmować nie tylko uczniów, ale i nauczycieli. O ileż łatwiejsze
może okazać się wówczas porozumienie w szkole. Bardziej
prawdopodobna staje się również kontynuacja zainicjowanych przez
nas działań. Przecież każda
edukacja musi być prowadzona systematycznie, ale do tego trzeba się
przygotować. Trzeba chcieć. Bowiem podstawą zajęć teatralnych
jest w takim samym stopniu twórcza aktywność dziecka
(Uczestnika), jak i nauczyciela (Animatora).
Istota edukacji teatralnej TEATRU
STOP tkwi w stworzeniu
możliwości jednoczesnego, wszechstronnego oddziaływania
„sztuki teatru” na człowieka. Uważam, że nie
wystarczy zachęcać młodych ludzi do uczestniczenia w oglądaniu i
przeżywaniu przedstawień.
Czyni tak wiele teatrów, proponując szkołom repertuar
lektur szkolnych. I to wystarcza, aby
się edukacyjnie określić.
Nieważne, że uczniowie (a często i nauczyciele)
nie wiedzą nawet, jaki jest tytuł przedstawienia, rodzaj
spektaklu, charakter. A przecież, by pójść do teatru, trzeba się
do tego duchowo przygotować. Jak w
takiej sytuacji kształcić ten nawyk
u dziecka, ale również u siebie? Zarówno aktorzy
jak i nauczyciele mają tu szerokie pole do popisu.
W swoich działaniach edukacyjnych staramy się wciągać
uczestników zajęć w
warsztatową problematykę teatru. Czynimy to poprzez
początkowe zabawy w
przestrzeni, konkursy, dyskusje, ćwiczenia ruchowe – by
wreszcie sprowokować do własnej dramatycznej
twórczości, a na bazie tego
być może zainspirować do
zakładania własnych zespołów teatru
szkolnego.
Program edukacyjny Teatru STOP można w uproszczeniu
przedstawić jako trzy równoległe kierunki oddziaływań:
RELACJE MIĘDZY
AKTYWNOŚCIĄ
ANIMATOR
–
UCZESTNIK
Edukacyjne
programy
teatralne;
przygotowanie
i prezentacja przez
aktorów
spektaklu
o charakterze
edukacyjnym;
podczas
prezentacji uczniowie
współtworzą
pewne
sceny poprzez improwizację;
program
Zwiększona
inspiracja Animatora
kończy
omówienie lub
dyskusja;
Warsztaty
teatralno
-
dramowe
„5x5”;
dwie
formy: warsztat twórczej dramy
i
warsztat teatralny;podstawą
są
ćwiczenia
ruchowe,
gry dramowe,
wprawki
dramatyczne
Partnerska
współpraca
-zakończone
niekiedy
improwizowanym
Animatora
i Uczestników
pokazem,
zwanym
„wielką
zabawą”;
Szkolne zespoły
teatralne;
wspólne
tworzenie szkolnych przedstawień
teatralnych;
inspirowanie do takiej
pracy
Animator
daje Uczestnikowi impuls,
uczniów
(uczestników);
zachęca, wskazuje drogę
Wydaje się, że warsztat
teatralno-dramowy „5 x 5”
stanowi naturalny
pomost między spontanicznymi zabawami i grami dramowymi młodszych
dzieci a formami pracy teatru
szkolnego, prezentującego się przed publicznością. Jednak nie każdy
musi i nie każdy wstępuje do grupy teatralnej. Większość
„idzie w
świat od
razu poprzez
uczuć zwariowaną
dramę”.
·
Edukacyjne programy teatralne
Prezentacje edukacyjnych programów teatralnych w szkołach
odwołują się (często poprzez zabawę) do przeżycia zdarzenia, w
którym obecny musi być konflikt i rozwój intrygi, łącznie
z jej kulminacją i zakończeniem. Elementy improwizacji,
napięcia, kontrastu, tajemnicy, zaskoczenia i symboliki – nie pozwalają
uczniom zachować obojętności. Często prowokowani radośnie
współuczestniczą w umowie dramatycznej na pokazywanie. W trakcie
spektaklu zapraszani -
chętnie włączają się i współtworzą razem z aktorami wspólne
etiudy sceniczne.
Nasze szkolne spektakle nie
przedstawiają dziejów teatru w poszczególnych
epokach
historycznych. Nie są też sceniczną ilustracją tekstów
lektur szkolnych. Aktorzy TEATRU STOP w swoich przedstawieniach nastawiają się głównie na
problem złożoności człowieka i wykreowanie maksymalnych możliwości jego przeżycia. Stąd
spektakle prezentowane są zawsze
z pełną oprawą sceniczną (światło, scenografia, dźwięk). Współpracujący
z zespołem muzycy (tworzący duet instrumentalny „Jazz
Brothers”) dopełniają sceniczną kompozycję „muzyką
na żywo”. Przecież nie wszyscy mają okazję zobaczyć i usłyszeć
bezpośrednio brzmienie skrzypiec, wiolonczeli, trąbki czy
saksofonu.
Świadomość miejsca gry – nawet w agresywnej
przestrzeni szkolnej sali gimnastycznej – pozwala doprowadzić
do zaistnienia widowiska teatralnego. Wybrane miejsce należy
„odrealnić” od codzienności i przysposobić do warunków
zaistnienia teatru. W
naszych programach edukacyjnych jest to możliwe, ponieważ powstawały one z świadomym
nastawieniem, iż będą prezentowane
w szkołach.
W każdym przedstawieniu jest specjalna narracja, którą
prowadzi zazwyczaj trochę demoniczna postać Czarnego Clowna. To on
obrazowo wyjaśnia trudniejsze pojęcia związane ze spektaklem
(przykładowo: gag, mimika, pantomima, clown), by potem odegrać je
wspólnie z uczniami na
scenie. Forma wyjaśniającej narracji Czarnego Clowna jest łącznikiem
pomiędzy rzeczywistością teatralną a szkolną. Zapobiega
pojawieniu się na scenie prywatności i werbalizmu – elementów, które mogą rozłożyć każde
przedstawienie.
Teatr w szkole stwarza również możliwości szerokiego
oddziaływania w zakresie profilaktyki na przykład – alkoholowej.
Funkcję taką pełni nasz najnowszy program „DEALER” – traktujący o problemach
alkoholowych. Oryginalna - wykorzystująca szereg sugestywnych środków
teatralnych - forma
wskazania tematu, pozwala na swobodne poruszanie się w sferze pełnego
uprzedzeń i niewygodnego społecznie zagadnienia. Niechętna temu
tematowi młodzież bardzo żywiołowo, ale i z refleksją przyjmuje ten spektakl.
TEATR STOP nie prowadzi z założenia działalności
profilaktycznej czy terapeutycznej. Poprzez „sztukę
teatru” stara się włączyć w powszechny d i a l o g dotyczący
ogólnej kondycji człowieka. Edukacyjne
programy TEATRU STOP uzupełniają
pracę z młodzieżą, a ze względu na swoją artystyczną formę
mogą wzbogacać i uatrakcyjniać tradycyjne metody. Być może pośrednio
pełnią funkcję terapeutyczną, nie jest to jednak główny cel,
jak w przypadku typowych działań prowadzonych podczas terapii.
Mimo pozytywnych efektów wychowawczych, nigdy nie zastąpią one
psychologa, terapeuty czy rehabilitanta, jeśli kontakt z takimi ludźmi jest dziecku potrzebny.
·
Warsztaty teatralno–dramowe
„ 5 x
5”
Idea prowadzonych przez pięć dni po pięć godzin warsztatów
teatralno-dramowych „5x5” polega na
dwóch formach oddziaływania:
warsztat
„twórczej dramy”
– przeznaczony dla młodszych uczniów, ale nie tylko, również
dla tych wszystkich, którzy w początkowej fazie wykluczają w działaniach możliwość kontaktu z widzem
(publicznością);
warsztat
teatralny
– realizowany dla osób, które świadomie zakładają możliwość potencjalnej prezentacji
własnych dokonań.
W
obu formach dominuje podobny sposób pracy, odbiegający od szkolnej
normy i zachowujący indywidualność młodego człowieka, bez względu
na jego umiejętności czy zdolności. Ćwiczenia z pantomimy,
plastyki ciała, ogólnej ekspresji, improwizacji i dramy - mają na celu osłabianie kompleksów związanych z wiekiem
szkolnym, a zarazem pogłębianie wrażliwości uczestników.
Warsztat teatralno–dramowy „5x5” nie może
mieć obserwatorów. Pierwsze godziny zajęć, to trudna zazwyczaj i
nieufna walka o TOLERANCJĘ wobec wzajemnych działań osób, które w danej grupie nie zawsze muszą się lubić. Owa Tolerancja może
stopniowo przechodzić w AKCEPTACJĘ, a czasem zdarza się, że w świadome i wspólne
działanie, a więc w INTEGRACJĘ.
Jakże to później pomaga takiej klasie przetrwać. Zajęcia nie
mają na celu szkolenia aktorów czy tworzenia przedstawień (są
one rodzajem dodatku). Stanowią przede wszystkim realną prowokację
samodzielnego myślenia.
W obu formach Warsztatu, oprócz różnego rodzaju ćwiczeń, prowadzona jest również praca
z tekstem z wykorzystaniem przykładowo jednoaktówek kilkuletniego Stasia Witkiewicza, K. I. Gałczyńskiego, wierszy D. Wawiłow, J. Brzechwy, J. Tuwima oraz
dialogów podwórkowych i tekstów własnych. Wielokrotnie podkreślam,
iż w swoich zajęciach akcentujemy przede wszystkim przeżycie. Ważne
jest, by dla uczestników były to chwile ukojenia i odprężenia, ale jednocześnie budujemy ćwiczenia tak, by
prowokować do wyrażania swoich uczuć ruchem, dźwiękiem, słowem.
Scena staje się miejscem, w którym zyskują wiarę we własne siły.
Warsztat teatralny daje również możliwość prezentacji.
Ostatni dzień – bez
przymusu, za zgodą uczestników – może być dniem
kameralnego pokazu warsztatowego dla specjalnie zaproszonej
„publiczności życzliwej”. Stanowi ją zazwyczaj najbliższa
rodzina uczestników, rodzeństwo, rówieśnicy, ulubieni
nauczyciele, sąsiedzi. Wielokrotnie taki pokaz budził zdumienie
nawet samych rodziców.
Nie przypuszczali oni, iż ich pociechy mające problemy z nauką,
potrafią na swój sposób atrakcyjnie przedstawić siebie. I nie o
makijaż teatralny tu chodzi czy o kostium (chociaż to również
jest), ale o to, że poprzez teatralne
bycie kimś innym potrafią w radosny sposób podkreślić swoją
niepowtarzalność. I to bez względu na to, gdzie żyją i kim są.
·
Szkolne zespoły teatralne
Teatr szkolny lub jakakolwiek inna forma aktywności
dramatycznej dzieci i
młodzieży nie powinien
stawiać sobie za cel główny doskonalenia sztuki teatralnej.
Na tym etapie rozwój ucznia będzie zawsze ważniejszy od sukcesów
artystycznych zespołu. Dyplomy, nagrody – przeminą, a człowiek z tym, co jest w nim w środku i co zyskał dzięki przygodzie z teatrem
– zostanie. Przeżycia wyniesione ze sceny, ze stanów
emocjonalnych odgrywanej przez siebie roli, być może towarzyszyć mu będą przez całe życie. Czy to
mało? Czy konieczne są owe dążenia do zdobywania wyróżnień za
wszelką cenę, żądania od ucznia perfekcji w
dykcji, wyrazistości gestu i mimiki, potrzebie naśladowania
„aktorów prawdziwych teatrów”?
Toć to przecież nie twórczość, a przygnębiająca tresura.
Teatr dziecięcy powinien stanowić ważny etap w
przygotowaniu „do życia wśród ludzi”
i nie powinien być traktowany jako przedbiegi do zawodowej kariery.
Szkolne zespoły teatralne są trzecim ogniwem naszych działań
edukacyjnych. Rola Animatora jest tutaj pomniejszona na rzecz
uczestników, ich zwiększonej spontaniczności i twórczej aktywności.
TEATR STOP inspirując
funkcjonowanie w szkołach zespołów teatralnych -
prowadzonych zazwyczaj przez nauczycieli – nie oczekuje
mistrzostwa aktorskiego uczniów, chociaż takowe zdarza się bardzo
często. Proponuje natomiast rolę dla każdego dziecka, a nie tylko
dla tych „uzdolnionych”. Trzeba tylko umiejętnie tę
rolę każdemu przydzielić i to w taki sposób, aby nikogo nie
okaleczyć. Nie znaczy to wcale, że dziecko sepleniące, czy jąkające
się nie może mieć
kwestii słownej. Kryterium jest jedno: dziecko musi się dobrze czuć
„w swojej roli
”.
Istotnym elementem w pracy z zespołem teatralnym jest
scenariusz. Jego tekst nie powinien swoją objętością przytłaczać
młodego aktora. Bardziej twórcze i satysfakcjonujące są poszukiwania znaczeń, które mogą
być zawarte między wierszami, aniżeli pamięciowe
„wykuwanie” kwestii a potem ilustrowanie jej na scenie. Ulubiona przeze mnie
jednoaktówka Stasia Witkiewicza – „Karaluchy”,
może być przykładem, jak skromne dialogi ukazanych postaci można
dopełnić grą aktorską; w jaki sposób przedstawić wynikające z
różnic społecznych relacje między Księdzem, jego pomocnikiem
Jakubem a Piotrem – naukowcem. Wszystko zależy od otwartego,
ale i świadomego traktowania materii jaką stanowi tekst.
Załóżmy, że pomiędzy wykształconym, mającym szerokie
spojrzenie na świat Księdzem a
jego niedouczonym dworzaninem Jakubem jest wyraźna różnica światopoglądowa.
Mamy taką sugestię autora w tekście (sposoby wypowiedzi). Jak to
pokazać? Trzeba się
wspólnie zastanowić, co można robić podczas rozmowy. Jeden
z aktorów wpadł na pomysł, że jeść. Tak jakby postacie
oglądały telewizję i jadły kolację. Pomysł przyjęliśmy. Ksiądz je z
miseczki a Jakub żre z michy - oto pierwsze sygnały naszej interpretacji. Teraz dopiero
padają słowa :
„Ksiądz:
Czy widzisz te szare?
Jedząc cały
czas patrzy daleko przed siebie.
Jakub:
Gdzie?
Zdziwiony
patrzy w michę.
Ksiądz:
O tam!
Pokazuje
palcem kierunek swojego widzenia.
Jakub:
Aha!
Nie
patrzy na Księdza, ale zauważa w misce
coś szczególnego.
Przestaje żreć.
Może to jakaś stara zepsuta fasola?
Ksiądz:
Co to jest?
Dalej
je i patrzy w dal.
Jakub:
Zanim powiedział te słowa, zakręcił michą
W taki sposób, że
i jej zawartość musiała się poruszyć.
Wówczas dopiero twierdził
zdziwiony:
I
rusza się.
Ksiądz:
Teraz dopiero spogląda na Jakuba i strofuje go:
Na serio, co to może być?
Jakub:
Zbliża się!
”
Puszcza
przerażony michę na ziemię
i
podbiega do Księdza.
To jest tylko początek teatralnej przygody z tekstem. Po
takich odkryciach aktorzy są zaskoczeni
bogactwem swoich odkryć. Zaczynają inaczej patrzeć na inne
teksty, na swoje dialogi i
sposoby wyrażania myśli.
Żywotność zespołów teatralnych w szkołach - z małymi
wyjątkami - nie jest zbyt długa, taka jest specyfika tej pracy.
Warto jednak tworzyć przedstawienia choćby miały mieć wymiar
jednostkowych prezentacji, bowiem sam proces tworzenia jest na tyle
bogaty, że szkoda nie wykorzystywać tego daru. Oby tylko trafiali
się chętni, którzy chcieliby z niego korzystać.
Poruszenie
Edukacyjna działalność teatralna jest siłą humanizującą,
dzięki której tworzy się więź międzyludzka, pozwalająca
lepiej zrozumieć wzajemne zachowania. Ukazując życie człowieka w
pryzmacie „bycia kimś innym”,
w różnorodnej perspektywie czasowej i przestrzennej,
pozwala odnaleźć w przedstawianych postaciach scenicznych takie problemy, które
mogą dotyczyć nas samych.
Uczennica z koszalińskiego liceum na pytanie:
„Dlaczego bierzesz udział w warsztatach teatralnych ?” – odpowiedziała:
„Najpierw dlatego, że nie są to lekcje; potem, że prowadzący
jest dość atrakcyjny; ale dopiero na końcu odkryłam rzecz
niezauważalną w czasie
zajęć – że to chodzi o mnie...”.
Prowadzona przez TEATR STOP
edukacja teatralna potrafi poprzez zabawę wzbudzić ciekawość,
nakłonić do refleksji i samodzielnej analizy zachowań własnych i innych. Staramy się poprzez teatr ułatwić Widzowi (a pewnie i Aktorowi), spojrzenie w głąb siebie i
odkrywanie prawdy przed samym sobą. Jeżeli jednak teatr nie jest
rzeczywistością, tylko umownym obrazem jej przeżyć, to czymże
jest ta prawda?
Myślę, że jej miarą może być zarówno to, co Aktor wyraża,
jak i to, co Widz czuje. Zróżnicowane napięcia dynamiczne Aktora
dynamizują również emocje Widza. Uwrażliwiają na wszystko, co
dzieje się dokoła niego. Każda pokazana Widzowi sytuacja
uaktywnia go, budząc w
nim reakcję akceptacji bądź negacji. Jeżeli działania teatralne
nie wywołują żadnych emocji, to jest to najgorsze, co może się
przytrafić: obojętność i nijakość.
Nudnej z pozoru lekcji - podczas której nauczyciel zapoznać
ma uczniów z anatomią pantofelka – można również nadać formę
małej teatralizacji, co uatrakcyjni zajęcia. Pewna nauczycielka
niedużej szkoły (niedaleko Słupska), na lekcji środowiska odśpiewała
wspólnie z uczniami improwizowany „Song o budowie tulipana”. W artystycznym wymiarze z podobną
sytuacją spotkaliśmy się w filmie Magdaleny Łazarkiewicz
„Ostatni dzwonek”, gdzie uczniowie odśpiewali
(oczywiście w innym kontekście) kodeks praw ucznia. Zabiegi o atrakcyjność istnienia potrafią uaktywniać, a to stanowi wstęp do dalszych działań z młodymi ludźmi.
Ciągła walka z duchowym serwilizmem i emocjonalną inercją
ustawia teatr (swego czasu określiłem go mianem
„niesforny”)
w alternatywie wobec tak powszechnej dzisiaj kultury konsumpcyjnej:
łatwej, smacznej i przyjemnej. Taka niesforność zakłada wywołanie
wymarzonego – tak w sztuce jak i edukacji – stanu twórczego
niepokoju.
Sprowokowane przez działania teatralne i dramowe
emocje człowieka pobudzają go i otwierają. Wyzwolona aktywność
ułatwia wejście w stan gotowości do przyjmowania określonych treści
i przeżyć innych osób.
Stajemy się przez to bardziej chętni, wyrozumiali, nienasyceni poszukiwaniem, łatwiej akceptujący
odmienność. Dopiero w takiej sytuacji możemy mówić o ponad
artystycznych funkcjach teatru: edukacyjnych,
profilaktycznych, integrujących.
|
|