Aktor,
Instruktor czy Animator - to zawsze
nauczyciel wspomagający rozwój dziecka
_______________________________________________________________________
Wybrane aspekty
rozwoju człowieka
"Wszystkie
dzieci mają prawo do szczęścia
i złą rzeczą jest utrudniać im życie, które
i tak pewnie nie oszczędzi im przykrości”.
A.
S. Neill
Każdy człowiek jest istotą wolną ( subiektywnie) i to
od jej osobistych decyzji i odpowiedzialności zależą formy własnego
życia. Rozwijający się człowiek w ciągu życia musi dokonywać
wolnych wyborów między radością bezpieczeństwa a ryzykiem
rozwoju, zależnością i niezależnością, dojrzałością
i niedojrzałością. Ta podmiotowość człowieka pozwala mu
kierować sobą, kształtować własne życie w sposób twórczy i
odpowiedzialny. Według C. Rogersa (1981) najwyższym autorytetem
dla człowieka jest jego doświadczenie. Zgodność struktury
„ja” z doświadczeniem.
Zachowanie człowieka według
A. Maslowa (1990) – innego przedstawiciela psychologii
humanistycznej - jest zdeterminowane przez wiele czynników, które
ujmuje on jako: system potrzeb, syndromy osobowości, zdolności,
procesy poznawcze i impulsy do działania. Determinanty te stanowią
nierozerwalną całość. Dopiero występowanie wszystkich elementów
w ich holistycznym powiązaniu może stanowić kryterium analizy
zachowania człowieka. Autor, rozpatrując rozwój zdrowej osobowości,
koncentruje się na ludzkich możliwościach i wartościach oraz
ludzkim rozumieniu i doświadczeniu. Jego zdaniem każdy organizm dąży
do rozwinięcia potencji, które nosi w sobie.
W oparciu o studia i badania dochodzi do wniosku, że każda
jednostka posiada podstawową wewnętrzną naturę, która jest dana
i zazwyczaj odporna na zmiany. Zwrócił
uwagę na fakt, że ludzie opisują siebie w kategoriach nastawień
na efekt lub jako osoby starające się zdobyć coś, czego im brak.
Analizując to, wyróżnił dwa rodzaje motywacji:
·
motywy
obrony,
czyli potrzeby redukcji fizjologicznych napięć, takich jak głód
czy pragnienie;
·
motywy
wzrostu,
związane z zaspokojeniem takich potrzeb, jak potrzeba bycia
kochanym i podziwianym (potrzeby wzrostu działają zgodnie z zasadą,
iż wtedy, gdy nie
występują braki, ludzie
odczuwają potrzebę rozwijania się i
wykraczania poza swój
aktualny stan).
Jak widać,
centralnym pojęciem teorii motywacji Maslowa jest potrzeba. Autor definiuje ją jako stan, który trudno obserwować
bezpośrednio, lecz stanowi on pewien rodzaj deprywacji i jest celem
samym w sobie, nie wymagającym uzasadnień. Możemy zatem przyjąć,
że nie zaspokojona potrzeba jest czynnikiem motywującym działanie
człowieka i odpowiednio organizującym jego procesy poznawcze.
Potrzeba zaspokojona natomiast, nie motywuje jednostki do działania,
jest stanem zawieszenia motywacyjnego, przynajmniej do czasu, kiedy
pojawi się potrzeba wyższa. Tak więc potrzeby są zorganizowane w
hierarchię. Na dole tej piramidy znajdują się potrzeby fizjologiczne: głód, potrzeby seksualne, pragnienie i
inne. Kolejnym etapem w hierarchii są potrzeby
bezpieczeństwa, a wśród nich potrzeba stałości, pewności,
opieki, zależności, uwolnienia od strachu, lęku
i chaosu i inne. Zaspokojenie potrzeb bezpieczeństwa jest
przesłanką do pojawienia się potrzeb
przynależności i miłości (afiliacji). Na gruncie
zaspokojonych potrzeb afiliacji pojawią się z kolei potrzeby
szacunku, skupione w dwóch grupach: potrzeby osiągnięć i
prestiżu. Zaspokojenie ich - zdaniem również innych psychologów
– warunkuje poczucie zadowolenia z życia, poczucie własnej
wartości i pewność siebie. W takiej jednak sytuacji pojawia się
stan niepewności, niezadowolenia i niepokoju, wywołany potrzebą samorealizacji. Jest to „pragnienie stawania się coraz bardziej tym czym człowiek na własny
sposób jest
i czym potrafi się stać” (Tamże, 1990, s.86). Wszystkie
wymienione grupy potrzeb stanowią system, którego źródłem są
– jak wspomniano wcześniej – bodźce
z wewnątrz organizmu jak i wymagania
środowiska zewnętrznego.
Oczywiście to, co zdaje się ujawniać większość zdrowych
ludzi, to stan częściowego spełnienia jednych potrzeb i
jednoczesnego częściowego niezaspokojenia innych. Zdaniem Maslowa
większość ludzi pragnie – dąży do samorealizacji, ale
tylko nieliczni osiągają ten cel. Przeprowadził on badania nad
osobowością ludzi realizujących swoje możliwości i zdolności.
„Wiele możemy dowiedzieć
się o wartościach –
pisał o tych badaniach sam autor –
badając niewielką z konieczności, liczbę wysoko rozwiniętych,
najbardziej dojrzałych, najzdrowszych psychicznie jednostek, a także
z badania szczytowych momentów przeciętnych ludzi, momentów, w których
przez chwilę ‘samoaktualizowali się’. Dobór taki
wynika stąd, że ludzie ci są w realnym, empirycznym i
teoretycznym sensie najbardziej ludzcy. Są to zatem ludzie, którzy
zachowali i rozwinęli swoje ludzkie zdolności, szczególnie te
zdolności, które określają istotę ludzką
i odróżniają ją od, powiedzmy, małpy./.../Stwierdzenie,
iż ludzie ci są pełniej rozwinięci, oznacza, że ich rozwój nie
zatrzymał się na którymś z poziomów niezupełnej dojrzałości./.../
Pełne człowieczeństwo można zdefiniować nie tylko
w kategoriach stopnia spełniania definicji pojęcia
‘ludzki’, to jest normy gatunkowej. Człowieczeństwo ma
także swą definicję opisową, katalogującą, wymierną,
psychologiczną. Otrzymaliśmy już na podstawie kilku wstępnych
badań i niezliczonych
doświadczeń klinicznych, pewien obraz człowieka zarówno w pełni
rozwiniętego, jak i dobrze rozwijającego się. Te cechy dają się
nie tylko opisać obiektywnie, są one także subiektywnie
gratyfikujące, przyjemne i
wzmacniające”
(A. Maslow, 1982b, s.212-213). Oto niektóre z tych cech:
1.
Efektywniejsze
spostrzeganie rzeczywistości i lepszy z nią kontakt.
2.
Akceptacja
samego siebie i innych.
3.
Spontaniczność,
prostota i naturalność.
4.
Koncentracja
na problemach (a nie na własnym „ja”).
5.
Potrzeba
prywatności – dystans wobec rzeczywistości.
6.
Autonomia:
niezależność od kultury i otoczenia.
7.
Ciągła
świeżość odczuć i ocen (głęboko cenią podstawowe doznania życiowe).
8.
Doświadczenia
mistyczne i doznania szczytowe.
9.
Głębokie
zainteresowania społeczne oraz zdolność utożsamiania się
i współodczuwania z ludźmi w ogóle.
10.
Głębokie,
dające zadowolenie związki interpersonalne.
Demokratyczne postawy wobec innych (szanują wszystkich
ludzi bez względu na rasę, religię, pochodzenie).
11.Odróżnianie
środków od celów, dobra i zła (posiadają zwarty i sprawnie
funkcjonujący system wartości).
12.
Poczucie
humoru (filozoficzne i niezłośliwe żarty).
13.
Twórczość
(oryginalność w różnych dziedzinach, w codziennym życiu).
14.
Wykazywanie
również niedoskonałości takich jak: upór, częsty brak humoru,
zmienne nastroje.
15.
Uduchowienie
i szczególna zmysłowość (A. Maslow, 1990).
Opisane cechy składają się na tzw. syndrom samorealizacji. Jednak „zdrowie psychiczne”
niekoniecznie wymaga posiadania wszystkich cech wymienionych przez
autora. Samoaktualizacja wydaje się być złożonym procesem,
sensem – stylem życia - celem, do którego osoba ciągle zdąża.
U większości ludzi jest to nadzieja, tęsknota, dążenie, coś
upragnionego, lecz jeszcze nie zdobytego, co przejawia się
klinicznie jako dążenie do
zdrowia, integracji, rozwoju itd. Testy psychologiczne –
zdaniem autora –mogą wykryć te tendencje także raczej jako
możliwości niż jako zewnętrzne zachowania, tak jak promienie X
mogą wykryć rozwijający się proces patologiczny, zanim ujawni się
on na zewnątrz.
Oznacza to, że to, czym człowiek jest, i to, czym mógłby
być, istnieje dla psychologa równolegle, co rozwiązuje dychotomię
między istnieniem i stawaniem się. „Możliwości
nie tylko będą czy mogłyby być – one już są. Wartości i cele samoaktualizacji istnieją realnie, nawet jeżeli
jeszcze nie zostały
urzeczywistnione. Człowiek
jest jednocześnie tym, czym jest, i tym, czym pragnie się stać”
(A. Maslow, 1982b, s.220). Dla Whita
(E. Czykwin,1995) -autora koncepcji motywacji, zwanej „modelem
kompetencji”- oznacza to
wrodzone pragnienie wpływania na otaczającą rzeczywistość. W
indywidualnym wymiarze poczucie większego lub mniejszego wpływu na
otoczenie oznacza poczucie
kompetencji. Pierwotny popęd „effectance”, który
nie jest wcale pochodną seksualnych czy erotycznych zainteresowań,
przejawia się w takich ludzkich zachowaniach jak tendencja do bycia
aktywnym, eksploracja, manipulacja, produktywność, poziom osiągnięć,
aspiracje, kontrola nad własnym losem etc., które stanowią
przejaw właśnie poczucia kompetencji. Są to więc motywacje
wszechobecne i najważniejsze,
które można byłoby określić za E.H. Eriksonem jako
„osobową witalność” (Tamże, s.17). Zdaniem White`a
poczucie, że ma się wpływ na otaczającą rzeczywistość
prowadzi do wyższego poczucia godności, wartości
i większej ambicji, co z kolei jest oznaką prawidłowego
funkcjonowania osoby. Rozwój poczucia kompetencji następuje przez całe życie
(małe dziecko wydzierające z rąk dorosłego łyżkę i próbujące
samo jeść, uzyskuje w ten sposób szczególny rodzaj satysfakcji
– poczucie efektywności, a tym samym nabywa poczucie własnej
kompetencji) i umożliwia
aktualizowanie potencjalnych możliwości.
Analizując różne koncepcje dotyczące rozwoju człowieka
wyróżnić można pewne powtarzające się mechanizmy, zasady
– niezbędne warunki rozwoju osoby. Do podstawowych – ze
zbioru możliwych, wymienianych w literaturze – zaliczyć
powinniśmy ( H. Gasiul 1992):
1.
Konieczność „odrywania się” od poprzednich, zapewniających
poprawność funkcjonowania, form. To
znaczy przechodzenie od stanu danego do realizacji stanu zadanego:
wyodrębnienie siebie jako obiektu; jako podmiotu umiejącego
stanowić o sobie; przechodzenie na poziom sprawczości zachowań,
dysponowanie wolnością i umiejętnością podejmowania decyzji w
sposób samodzielny.
2.
Posiadana ze strony podmiotu dyspozycja. Należy
potraktować ją bardzo szeroko – w jej zakres wchodzi stan biopsychiczny jednostki, jak gotowość od strony podmiotu na
przyjmowanie nowych doświadczeń, osiągnięty poziom
integracji. „Rozwój jest możliwy tylko przy zachowaniu
otwartości; ale ta otwartość wymaga dyspozycji, jak i wcześniejszych
interakcji. (...) Otwartość wymaga możliwości, bo jak na przykład
można mówić o otwartości na nowe poziomy rozwoju
intelektualnego, skoro człowiek jest umysłowo upośledzony; (...)
jak można mówić o otwartości na nowe jakości znaczeń, skoro człowiek
nie ma możliwości ich obserwacji. Dyspozycją jest także
zainteresowanie, skłonność do pewnych form zachowań” (Tamże,
s. 203). Otwartość
jako dyspozycja i wybór jawi się odmiennie w różnych okresach
lub poziomach
rozwoju, a wynika to z faktu
pojawiania się coraz to innych sfer znaczących w życiu człowieka.
Niewątpliwie decyzja o otwartości wiąże się z jakością procesów
„odrywania” z
poprzednich form uwikłań, ale także z bardziej indywidualnymi
– podmiotowymi elementami. Chodzi tu o otwartość na innych,
otwartość w kierunku drugiej osoby, co z kolei zależy od prawidłowej
relacji między ludźmi. Podejmuje ten problem – w interesującej
koncepcji rozwoju indywidualnego M.
Porębska (1988). Zwracając uwagę na aktywny udział dziecka w
kształtowaniu się jego relacji z
osobami w rodzinie, mówi o zajmowaniu przez nie pozycji w rodzinie.
Pozycji prawidłowej odpowiada organizacja funkcjonowania, która
otwiera możliwości optymalnego włączania się w świat i
podejmowania działań będących źródłem różnorodnych doświadczeń.
Postępowanie rodziców (osób będących w relacji
z dzieckiem, to może być także nauczyciel) charakteryzuje
to, że nie narzucają rygorystycznych zadań dzieciom, a raczej
organizują odpowiednie sytuacje do ich podejmowania; ukierunkowują
jego postępowanie tak, żeby mogło orientować się w tym, jak
inni widzą i czym dla nich jest jego działanie. Struktura
funkcjonowania obejmuje doświadczenia, jest ich organizacją. Można
ją charakteryzować analizując ukierunkowanie widoczne w działaniu
oraz takie jej elementy, które wyrażają określone treści doświadczeń,
np. orientacja dotycząca własnej osoby
i świata.
·
Prawidłową
strukturę funkcjonowania charakteryzuje otwartość na świat,
ciekawość świata, podejmowanie zadań ze względu na cel, łatwość
i aktywność w nawiązywaniu kontaktów.
·
W
przypadku nieprawidłowej struktury w działaniach obserwuje się: ukierunkowanie
obronne, z przejawami deformacji w orientacji we własnych
możliwościach, np. zaniżona samoocena; ukierunkowanie
dominujące, z przejawami zawyżonej
samooceny, eliminowania
obowiązków,
żądania praw itp.
3.
Interakcja z innymi
osobami – występującymi bezpośrednio lub pośrednio
w doświadczeniach jednostki – wydaje się być podstawą
rozwoju, bo warunkuje powstawanie też innych czynników dyspozycji
mających wpływ na rozwój osoby.
Interakcja to specyficzny układ dyspozycji do otwartości,
percepcji i komunikacji. To
szczególna możliwość „przekazywania siebie” i
rozumienia innych.
Każdy etap życia człowieka charakteryzuje się odmiennym
kodem komunikacji. Może to być płacz, krzyk, kod werbalny –
abstrakcyjny aż do kodu o
charakterze intuicji, empatii, niewyrażalnego słowami klimatu
porozumienia. Poprzez interakcje człowiek może zostać
zidentyfikowany jako dana
osoba; może poznać sam siebie. Interakcja z drugą osobą może być
szansą na zmianę sposobu zachowania, myślenia; stwarza możliwość
stawania się sobą. Bardzo ładnie ujął to D. Śleszyński
(1995): Wchodzenie w świat poprzez działanie dokonuje się
w oparciu o wgląd w nasze Ja. Znajduje to wyraz we współodczuwaniu
i współdziałaniu z innymi. We współodczuwaniu podmiot
jest na drodze rozumienia sytuacji, w której się znajduje, to
znaczy że przez wgląd w siebie wykracza poza siebie. Przykładem
tej dialektyki ludzkiego ograniczenia
i wykraczania poza siebie ku innym jest empatia.
Pojawia się w niej osobowa dynamika wczuwania się w innych i wyjście
ku nim. „Empatyczność
jest otwieraniem się myśli, uczucia, działania na druga osobę i
wchodzeniem w horyzont
możliwości. Współodczuwanie jest afirmacją faktu, że druga
osoba istnieje i jest taka, jaka jest. Świat drugiej osoby, jej
działanie, wywołuje nasze angażowanie się, a źródłem dla tego
angażowania się i współdziałania jest nasze bycie w syntonii z
własną naturą. W interakcji z innymi niemal od początku mamy
do czynienia z dynamiką procesu „stawania się”. W
inicjowanym
działaniu, w którym bycie z
kimś lub czymś wyznacza nowe wymiany uczestnictwa, wychodzimy na
przeciw danej sytuacji. Historia życia człowieka wypełnia się
takim uczestniczącym stawaniem się, poznawaniem siebie w
aktualizowanych możliwościach”
(Tamże, s.45).
4.
Aktywność – zaangażowanie się podmiotu w rozwój.
Aktywność oznacza pewien wysiłek; dysponowanie sobą,
odpowiedzialność, wybór, sprawczość, refleksyjność (możliwość
analizowania siebie w kontekście właściwości określających
osobę); chęć pracy nad sobą (por. I. Dudzikowa 1993).
Wychowawcy powinni nieustannie uświadamiać sobie, że
wymienione mechanizmy, to równocześnie warunki prawidłowego
rozwoju osobowego. Istotne wydaje się aktywizowanie –
zainteresowanie uczniów własnym rozwojem poprzez dostarczenie im
wiedzy na ten temat (o ile nauczyciele sami ją posiadają!)
i ukazanie sposobów wykorzystania jej w praktyce. Przekazane
uczniowi informacje powinny między innymi umożliwiać:
·
samopoznanie;
·
rozumienie
uwarunkowań własnego rozwoju, w tym uświadomienie własnego nań
wpływu;
·
podejmowanie
odpowiednich działań dla rozwoju własnej osobowości (planowanie,
ocena).
Stwarzanie uczniowi w procesie edukacji możliwości refleksji nad
sobą – to przede wszystkim uświadomienie mu faktu, że może
mieć wpływ na własny rozwój. W
tym kontekście pojawi się przed człowiekiem problem: „jak
być, by nie tylko być, ale „być świadomie”? Osoba
przeżywa siebie samą, gromadzi informacje
o sobie samej, tworzy koncepcje samej siebie, a z powodu swej
elastyczności (dynamiczności) dysponując wyborem, może
przypisywać szczególne znaczenie pewnym właściwościom. W
literaturze bardzo często podkreśla się, że poznajemy siebie w
toku działania, poprzez refleksje nad swoim działaniem, poprzez
refleksję innych nad naszym działaniem. T.
Mądrzycki (1996), we Wprowadzeniu
do „Osobowości...”
pisze wręcz: „Paradygmat
poznawczy już się przeżył. Rodzi się nowy, którego kluczowym
pojęciem jest działanie”. I dalej „teoria osobowości,
która nie obejmuje działania, nie jest zdolna do wyjaśniania,
przewidywania i modyfikowania
ogromnej części bardzo istotnych form aktywności człowieka”
(Tamże, s. 9 i 12).
Problem stadiów życia człowieka był od dawna przedmiotem
refleksji nie tylko psychologów. Istnieją w literaturze rozmaite
próby periodyzacji życia ludzkiego w naukach humanistycznych, społecznych
czy przyrodniczych, a także ich krytyka. Nie tylko różne dzieci w
tym samym wieku, ale jedno i to samo dziecko może znajdować się w
różnych stadiach rozwojowych – twierdził Rubinsztejn.
Psychologowie uważają jednak, że w owej indywidualnej zmienności
i różnorodności można wykryć bardziej ogólne zjawiska i prawidłowości
rozwojowe (Por. M. Tyszkowa, red.,1988). Usystematyzowany obraz
rozwoju umysłowego, uczuciowego czy społecznego wdaje się być
szczególnie przydatny dla celów pedagogicznych: organizacji
systemu nauczania, konstruowania programów szkolnych itp. Obszerność
materiału zmusza do zastosowania uproszczeń i podania wybranych
przykładów.
E. H. Erikson
postulował psychospołeczne stadia rozwoju ego, w których
jednostka kształtuje nowe nastawienia wobec siebie samej i innych
ludzi ze swego otoczenia. Rozwój osobowości rozpatrywał jako
proces trwający nieustannie przez wszystkie fazy życia. Uważał iż,
każde stadium wymaga nowego poziomu interakcji społecznej, co może
zmienić przebieg rozwoju osobowości w kierunku pozytywnym albo
negatywnym. W każdym stadium najważniejsze znaczenie ma pewien
szczególny konflikt. Aczkolwiek nigdy nie zostaje on rozwiązany
raz na zawsze, to jednak musi być rozwiązany w takim stopniu, aby
dana jednostka mogła uporać się skutecznie z konfliktami powstającymi
w późniejszych stadiach. Autor wyróżnił osiem okresów w
rozwoju człowieka, które szczegółowo omawia
w swojej książce Dzieciństwo i społeczeństwo. Przedstawienie tych faz –
oczywiście w zarysie – poprzedzę uwagą samego autora: „Niektórym autorom tak zależy na stworzeniu w oparciu o
wymienione fazy rozwojowe jakiejś skali osiągnięć, że radośnie
pomijają wszystkie odczucia ‘negatywne’ (np. podstawową
nieufność), które stanowią przeciwieństwo odczuć
‘pozytywnych’ i trwają przez całe życie. Założenie,
iż w każdej fazie osiągana jest jakaś wartość (dobro), której
nie niweczą żadne konflikty wewnętrzne i zmienne warunki
otoczenia, jest - jak sądzę – pewną projekcją ideologii
sukcesu, nałożoną na rozwój dziecka – ideologii, która w
tak niebezpieczny sposób przenika nasze prywatne i publiczne
fantazje, i może osłabić
nas w tej coraz trudniejszej walce o sensowne życie w nowej,
industrialnej erze.
Osobowość jest stale uwikłana w niebezpieczeństwa i ryzyko
egzystencji, nawet jeśli metabolizm organizmu radzi sobie ze
schorzeniami. Gdy przychodzi nam diagnozować stan sił psychicznych
i symptomów chorobowych pacjenta, jeszcze mocniej odczuwamy paradoksy
i tragizm życia ludzkiego.
/.../
Podjąłem niegdyś próbę
określenia
/.../
wzorca istotnych sił życiowych,
który ewolucja wbudowała zarówno w plan faz życiowych jak i
instytucji
kultury.
/.../
Jakkolwiek nie mogę
omawiać tutaj problemów metodologicznych (skomplikowanych
dodatkowo przez stosowanie przeze mnie terminu ‘cnoty
podstawowe’
[basic virtues]), to
powinienem przynajmniej przytoczyć listę owych sił, gdyż stanowią
one trwały skutek ‘właściwych proporcji’,
wspominanych na każdym kroku w rozdziale poświęconym fazom społecznym.
Oto one:
1.
Podstawowa
ufność a podstawowa nieufność:
popęd i nadzieja ;
2.
Autonomia
a wstyd i zwątpienie: samokontrola i siła woli;
3.
Inicjatywa
a poczucie winy: kierunek
i cel ;
4.
Pracowitość
a poczucie niższości: metoda i kompetencja ;
5.
Tożsamość
a niepewność roli: poświęcenie
i wierność;
6.
Intymność
a izolacja: przyłączenie
(afiliacja) i miłość ;
7.
Kreatywność
a stagnacja: wytwarzanie
i troska;
8.
Integralność
ego a rozpacz:
wyrzeczenie się i mądrość”
(E. H. Erikson, 1997 ,s.287).
Słowa zapisane kursywą są nazywane przez autora
cnotami podstawowymi,
ponieważ bez nich i bez przekazywania ich z pokolenia na pokolenie,
wszystkie inne, bardziej zmienne systemy wartości tracą swój
charakter i znaczenie.
Jak wszyscy psychologowie humanistyczni E. H. Erikson
dowartościowuje znaczenie kultury i komunikacji z innymi ludźmi
jako czynników ważnych w
kreacji ludzkiego losu. Człowiek w jego ujęciu jest istotą
racjonalną, zdolną do wzięcia we własne ręce swojego losu. Ale
nawet gdy rozwój przebiega normalnie mogą pojawić się zagrożenia.
Źródeł ograniczeń spontanicznego rozwoju ego
upatruje we wzorach kultury formułujących koncepcję świata
i sposoby postępowania . „W
tym miejscu właśnie rola społeczeństwa w szerszym znaczeniu
staje się bardzo znacząca, gdyż ono właśnie umożliwia dziecku
zrozumienie ważnych ról społecznych w zakresie technologii i
ekonomii. Rozwój niejednego dziecka ulega zakłóceniu, jeśli rodzinie nie
uda się przygotować go do życia szkolnego lub gdy szkoła nie spełni
nadziei wcześniejszych faz rozwojowych” (Tamże, 1997,
s.271).
Praktyka wykazuje, że w każdej grupie kulturowej ludzie
uczą się pewnych wzorów zachowania... Są oni również świadomi
tego, iż grupa oczekuje od nich określonych zachowań. Oczekiwania
społeczne przyjęto nazywać „zadaniami rozwojowymi”. Havighurst
określił zadanie rozwojowe
jako „zadanie, które
pojawia się w danym lub przybliżonym okresie życia jednostki, a
pomyślne zrealizowanie go zapewnia jej szczęście oraz powodzenie
w późniejszych zadaniach, podczas gdy niepowodzenie prowadzi do
braku zadowolenia, do dezaprobaty ze strony społeczeństwa i do
trudności w późniejszych zadaniach” (za E. Hurlock
1985, s. 89). Autor dzieli
ludzkie życie na sześć okresów. W każdym
z nich staje przed osobą seria zadań. W każdej następnej
fazie rozwoju konieczne „zadania”, tj. umiejętności,
postawy, sposoby pojmowania – muszą być wcześniej poznane,
aby umożliwić przejście na wyższy poziom rozwoju. Ważne powinno
więc być dla pedagoga – który rozwój dziecka ma przecież
wspierać - poznanie tych podstawowych zadań rozwojowych, jakie
przypadają w okresie wczesnego dzieciństwa i bezpośrednio w
okresie szkolnym. Istotne również wydaje się uświadomienie sobie
faktu, że jednym z głównych zadań – dla nas pedagogów
– jest stworzenie uczniom możliwości
realizowania tych zadań. Pominę w tym miejscu analizę
samej koncepcji – odsyłając zainteresowanych do literatury
(por: E. Czykwin 1995, E. Hurlock 1985) – przedstawiając
jedynie zadania przypadające
na okres pierwszych lat pobytu dziecka w szkole (tzw. środkowe
dzieciństwo: 6-12 lat). Havighurst
zalicza do nich:
-
Uczenie się umiejętności fizycznych niezbędnych w
codziennych zabawach i
grach
-
Budowanie zdrowych postaw w stosunku do siebie w miarę wzrastania
organizmu
-
Uczenie się współżycia z rówieśnikami
-
Uczenie się roli właściwej dla płci męskiej lub żeńskiej
-
Rozwijanie podstawowych umiejętności czytania, pisania i liczenia
-
Rozwój pojęć koniecznych w życiu codziennym
-
Kształtowanie sumienia, moralności i skali wartości
-
Osiąganie samodzielności
-
Rozwój postaw społecznych w stosunku do grup społecznych i
instytucji (za: E.
Hurlock, 1985).
Niestety nie wszystkim dzieciom udaje się opanować te
zadania rozwojowe, co w konsekwencji
wywołuje:
*
Poczucie niższości, co z kolei sprawia, że dziecko czuje się nieszczęśliwe (zdaniem
autorki dziecko szczęśliwe to takie, które jest akceptowane, może
liczyć na miłość i ma możliwość osiągania dobrych wyników w
dziedzinie uznawanej za ważną przez grupę społeczną, z którą
się identyfikuje;
*
dezaprobatę społeczną, której często
towarzyszy społeczne odrzucenie;
*
utrudnienia w
wykonywaniu kolejnych, nowych zadań
rozwojowych (Tamże, s.96-99). Powinno to zaniepokoić pedagogów
i rodziców, gdyż dla wielu cytowanych autorów celem zmian
rozwojowych jest właśnie samorealizacja (wykorzystanie
potencjalnych możliwości tkwiących w jednostce). A. Maslow określił
to terminem samoaktualizacja, oznaczającym dążenie do robienia
tego, do czego się ktoś najlepiej nadaje. Jeśli osoba ma być
szczęśliwa i dobrze przystosowana, musi mieć możliwości
realizacji tego dążenia. E. Hurlock (1985) zwraca uwagę na środki
sprzyjające samorealizacji w okresie dzieciństwa. Część z
nich zależy bezpośrednio od rozwijającej się osoby, a część
od środowiska:
·
dobre
zdrowie i brak poważnych obrażeń fizycznych;
·
samoakceptacja
wynikająca z pozytywnego pojęcia własnego „ja”, (a
dalej przeświadczenie, że poradzę sobie z każdym problemem, jaki
się pojawi);
·
środowisko
pobudzające rozwój indywidualności (a nie dostosowanie do jednego
wzoru), zachęcające dzieci (ofiarujące pomoc) do rozwiązywania
trudnych problemów;
·
stawianie
realistycznych celów, co pozwala uniknąć niepowodzeń oraz ich
szkodliwego oddziaływania na pojęcie dziecka o sobie;
·
rozumienie
samego siebie, obejmujące wiedzę o sobie oraz akceptację zarówno
własnej słabości, jak i siły;
·
usuwanie
przyczyny zachowania aspołecznego, zanim stanie się ono nawykiem
lub zagrozi szansom społecznej akceptacji dziecka;
·
uczenie
się, jak odnosić się do innych osób, aby być
„zorientowanym na innych”, a nie „zorientowanym na
siebie samego”.
Z zaprezentowanych stanowisk wynika, że podstawowym
zadaniem rozwojowym okresu dzieciństwa wydaje się być
„kształtowanie zdrowych postaw w stosunku do siebie w miarę
wzrastania organizmu”. White określił to jako poczucie
przez dziecko „kompetencji – efektywności”, a
dla Eriksona właśnie ta faza rozwoju zwana „industry versus
inferiority” (pracowitość a poczucie niższości) stanowiła naturalny czas dziecięcego wzrostu i rozwoju. To właśnie
w tym okresie dziecko uczy się być pilne, produktywne i
autonomiczne lub mieć poczucie niższości (wycofywać się).
Dzieciństwo jest sceną, na której człowiek zaczyna być człowiekiem.
Miejscem, w którym nasze poszczególne zalety i wady powoli, ale
wyraźnie się rozwijają i stają się odczuwalne. Jego zdaniem
podstawy raz przyswojone będą zabarwiały przez całe życie
jednostki jej sposób percepcji ludzi i sytuacji
(E. H. Erikson, 1997).
Dziwnym być może wydawać się fakt, że uczestnicząc w
sympozjum Teatr a dziecko specjalnej troski, poruszam ogólne zasady
rozwoju, zapominając, że mówimy o dzieciach szczególnych. Czynię
to jednak świadomie, gdyż jestem przekonana, że wszystkie prawa
czy mechanizmy, o jakich wcześniej wspominałam, dotyczą każdego
dziecka: szczególnie uzdolnionego, przewlekle chorego, upośledzonego
ruchowo czy umysłowo. Podstawą tych twierdzeń są
interesujące prace H.
Olechnowicz (1986,
1987), które kilka lat temu wprowadzały mnie w świat dzieci upośledzonych
oraz własne kilkuletnie już doświadczenia pedagogiczne. Dla przykładu
cel, który stawia sobie Szkoła Życia, to pomoc dzieciom, by na
miarę swoich możliwości mogły włączać się w sprawy swoich
bliskich, a potem szerszej społeczności, by mogły być pożyteczne,
by umiały harmonijnie współżyć z ludźmi. Takie kompetencje społeczne
zdaniem H.
Olechnowicz (1994) są realne do osiągnięcia pod warunkiem, że
dziecko będzie miało sposobność realizowania indywidualnych możliwości
rozwoju. Umiejętność radzenia sobie z samym sobą i współżycia
z innymi wymaga od nauczyciela dopracowywania metod, poszukiwania
nowych technik działania. A ich efektem – jak pisze dalej
autorka – nie mają być tylko wytwory dzieci ani ich wymierne
sprawności instrumentalne, ale jakość ich interakcji z ludźmi,
umiejętność kierowania swoim postępowaniem, zdolność dowolnego
skupienia uwagi na zabawie i pracy. Każde dziecko, nie tylko
upośledzone, aby osiągnąć dojrzałość społeczną musi
mieć poczucie bezpieczeństwa, oparcia w rodzinie, nauczycielu,
a także w rówieśnikach. „Musi
również doznawać poczucia ‘bycia sprawcą’, podczas
przekształcania tworzywa, podczas tworzenia czegoś, co nie jest
podyktowane i narzucone przez dorosłych, lecz wynika z własnej
wewnętrznej potrzeby”
(Tamże, 1994,s.6).
Dziecko specjalnej
troski, a jaki nauczyciel ?
„Przez
całe lata zastanawiałem się, dlaczego
miliony nauczycieli nie pojęły tej prostej prawdy
i
nie pozwoliły dzieciom dorastać na swój własny
sposób i we własnym tempie. Być może nie potrafili,
ponieważ
musieliby zaangażować w swą pracę
własną
osobowość”.
A
.S. Neill
*
* *
Dwóch
chłopców chodzi do szkoły, siedzą w jednej ławce. Pierwszy z
nich często zasypia na lekcjach, nie potrafi nawiązać kontaktu z
grupą. „Cóż obciążenie
środowiskowe, alkoholizm w
rodzinie. Trudne dziecko” – podsumowuje nauczyciel.
Nikt nie wie, w jakich warunkach próbuje odrabiać lekcje. Nikt nie
czuje lęku, z jakim wraca co dzień do domu; nie widzi, jakie
stresy są jego codziennym doświadczeniem. Wszyscy widzą za to, że
jest czasem agresywny, arogancki, że nie odrabia prac.
Drugi z nich po
wypadku utyka na jedną nogę, dość długo chodził
o kulach. „A
– to ten kaleka z V c. To takie grzeczne i spokojne dziecko.
Biedak – staramy się otoczyć go szczególną opieką”–
wyjaśnia pedagog. Czasem tak niewielkie (oczywiście to odczucie
bardzo subiektywne) kalectwo potrafi przesłonić samo dziecko. Młody
człowiek – jego indywidualność, cechy charakteru wydają się
mniej interesujące. A więc kiedy pytamy o małą, szczególnie wrażliwą
Anię, pierwsze co słyszymy, to fakt, że była molestowana
seksualnie. Nie przeczę, że to ważna informacja, ale nie może być
etykietą na całe życie, pierwszą –
a czasami jedyną – informacją przekazywaną o osobie.
Podając te przykłady chciałam zwrócić uwagę na to,
że do końca nigdy nie będziemy mieli pewności, że to
dziecko ( zwłaszcza w młodszym wieku) nie jest właśnie tym, które
oczekuje od nas zrozumienia, pomocy czy szczególnej troski.
Praktyka potwierdza, że wciąż przybywa dzieci z różnymi wadami,
zaburzeniami rozwojowymi czy chorobami, które nie od razu są
diagnozowane. Dlatego
też dla mnie każdy uczestnik zajęć jest tak samo ważny, każdy
wymaga indywidualnego podejścia i wsparcia bez względu na to czy
pracuję w grupie dzieci tzw. zdrowych czy głuchych lub upośledzonych.
Po kilku latach doświadczeń instruktorskich
przyjęłam również zasadę, że przed rozpoczęciem warsztatu nie
szukam informacji na temat uczestników zajęć. Interesuje mnie
tylko wiek, liczba dziewcząt i
chłopców oraz przestrzeń, w której mamy pracować. Po pierwszym
dniu zajęć to ja staram się przedstawić wychowawcy swoje
spostrzeżenia i nie rzadko spotykam się ze zdziwieniem, że w
grupie jest ktoś np. odrzucony albo szczególnie uzdolniony. Jest
to kolejny dowód, potwierdzający jakie możliwości wychowawcze
stwarza forma warsztatów teatralno – dramowych.
Większość instruktorów teatralnych obawia się pracy z
dziećmi upośledzonymi czy „trudnymi”. Twierdzą, że
nie czują się kompetentni, nie znają specyfiki pracy. Pojawia się
tu ciekawy problem,
dlaczego instruktorzy domów kultury czy ośrodków teatralnych nie
mając często kwalifikacji pedagogicznych,
mimo to wykazując się ogromną „mądrością”
pedagogiczną, lękają się dziecka „innego”. Być może
przyczyna tkwi w ogromnej presji środowiska, które ma ustalony już
z góry schemat reakcji i postępowania, a właściwie izolowania
tych młodych ludzi od reszty społeczeństwa. Pozwolę sobie w tym
momencie znowu przytoczyć przykład wzięty z życia.
* * *
Mama
w parku uczy przedszkolaka jazdy na rowerze:
„Teraz
pojedziesz już sam”.
„Ale
ja się boję. Zaraz się przewrócę.”
„Nic
się nie stanie. Zobaczysz, że ci się uda”.
Mały
jadąc z wielkim strachem, odwraca się, traci równowagę i oczywiście
przewraca się.
„No,
wstawaj, nic się nie stało. Zobacz jak daleko sam dojechałeś”!
Obserwatorzy
z ławki uśmiechają się życzliwie.
Drugi
przykład z sanatorium: mały chłopczyk w aparatach usztywniających
kolana uczy się chodzić. Nagle pośliznął się przy schodach , bęc
– upadł. Zatrzymuje się przy nim wychowawczyni:
„No,
wstawaj, nic się nie stało. Spróbuj sam... Nie udało się, to
spróbuj jeszcze raz, ale złap się poręczy. O, widzisz, a jednak
ci się udało. Świetnie, maszeruj dalej".
Obserwujący
z boku: „Co za personel. To już nawet jej się nie chce
schylić do dziecka, a przecież widzi, że kaleka. Mnie aż serce
boli, gdy patrzę, jak on się męczy”.
* * *
Być może fakt, że dziecko czuje się naprawdę upośledzone,
zawdzięcza w dużej mierze
reakcjom innych ludzi, z którymi spotyka się na co dzień –
często własnych rodziców ( por. J. Nawrot1990), ale także
nauczycieli. Jest to oczywiście bardzo duże uproszczenie problemu.
Trudność w edukacji dziecka szczególnej troski polega na tym, że
każde z nich: na wózku, niewidome czy głuche ma swoje specyficzne
potrzeby i możliwości, ale wystarczy tylko chcieć je
poznać. A oprócz tego ci młodzi ludzie już niewiele różnią
się od swoich rówieśników,
może tylko bardziej chcą być kochani, akceptowani, samodzielni i
doceniani, bo dookoła wciąż słyszą, że są „inni”,
co dla nich oznacza „gorsi”. Zachęcając młodych
instruktorów czy studentów do podjęcia pracy z dziećmi, chciałabym
zwrócić ich uwagę na pewne prawidłowości czy zasady postępowania
pedagogicznego (którymi ja sama kieruję się w działaniach
edukacyjnych), które z pewnością
pomogą wspierać rozwój każdego dziecka.
Obecnie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, podkreśla
się, iż głównym zadaniem dla współczesnego nauczyciela winno
być przygotowanie młodego człowieka nie tylko do innowacyjnego
bycia w świecie / wymiar globalny/, a także wśród ludzi /wymiar
społeczny/, ale być może przede wszystkim do zasadniczej
zmiany stosunku ucznia do
samego siebie, aby chciał i umiał tworzyć samego siebie /wymiar
indywidualny/.
Już wiele lat temu A. Maslow (1982a) pisał, że
znajdujemy się w punkcie historii nie mającym
w przeszłości precedensu. Podkreślał, że życie toczy się
obecnie o wiele gwałtowniej niż kiedykolwiek przedtem,
co zaobserwować
można w
ogromnym przyroście
faktów, wiedzy i
technologii. Wymaga to oczywiście zmiany naszego podejścia do człowieka,
a więc także do celów nauczania. Jaki bowiem jest sens wpajania
uczniom faktów, które tak szybko tracą swoją aktualność czy
metod, które stają się bezużyteczne. Wydaje się więc, że
trzeba porzucić nauczanie starych, wypróbowanych metod na rzecz próby
stworzenia nowego człowieka. „Ma
to być człowiek oswojony ze zmianami, lubiący zmiany, zdolny do
improwizowania i umiejący z pewnością siebie i odwagą sprostać
sytuacji, z którą nie miał dotychczas do czynienia”(
Tamże, s.179). Kładąc duży nacisk na improwizację i inspirację,
autor zwraca naszą uwagę na fakt, że człowiek wykazuje w swej
naturze dążenie do coraz pełniejszego istnienia, coraz
doskonalszej aktualizacji swojego człowieczeństwa dokładnie w tym
samym naturalistycznym sensie, w jakim o żołędziu można
powiedzieć, że „dąży do” stania się dębem. Człowiek
nie jest ostatecznie ukształtowany czy uformowany na wzór człowieczeństwa
i to właśnie ostateczną rolą środowiska jest umożliwić mu
i pomóc w aktualizacji jego własnych możliwości.
Musimy więc mieć świadomość, że twórczość,
spontaniczność, osobowość, autentyczność, troska
o innych, zdolność do miłości, tęsknota do prawdy to
istniejące w zarodku możliwości, a zadaniem nauczyciela jest
pozwolić, pomóc, pobudzić czy też zachęcić młodego człowieka
do urzeczywistnienia i zaktualizowania tego, co istnieje w zarodku.
Unikajmy więc tu nieporozumienia – pisze Maslow
(1982b, s.221) –„nauczyciel
czy kultura nie tworzą człowieka. Nie zaszczepiają mu zdolności
do miłości, do ciekawości, do filozofowania, do posługiwania się
symbolami czy do twórczości./.../Ta sama matka lub ta sama
kultura, traktując młodego kota czy szczeniaka dokładnie tak
samo, jak człowieka, człowieka z niego zrobić nie może. Kultura
jest słońcem, pożywieniem i wodą, lecz – nie jest
ziarnem”.
Również koncepcja kształcenia Rogersa (1981) opiera się na założeniu
istnienia tendencji aktualizującej, czyli dążenia do
rozwoju i doskonalenia się, które jest potencjalną właściwością
każdej osoby. Tym też można tłumaczyć ciągłą, nigdy nie
zaspokojoną motywację poznawczą młodego człowieka. Uaktywnienie
owej tendencji możliwe jest poprzez stworzenie właściwych warunków
do uczenia się, jakich niestety nie oferuje tradycyjna szkoła.
Sprzyjające warunki mają szansę zaistnieć, gdy w szkole pojawi
się „inny nauczyciel”.
Jego rola powinna polegać nie tylko na nauczaniu (choć
przekazywanie faktów jest też zadaniem ważnym, ale nie najważniejszym),
lecz przede wszystkim na stwarzaniu właściwych warunków do
aktywizacji uczniów: rozbudzania
w nich ciekawości, chęci poznawania, rozwinięcie umiejętności
uczenia się, w tym samodzielnego opanowywania materiału.
„To jest właśnie cel – pisze C.R.
Rogers (1992, s.116) –
któremu mogę oddać się całym
sercem. Postrzegam wspieranie procesu uczenia się jako cel kształcenia,
jako sposób, przy pomocy którego możemy rozwijać
uczącego się człowieka. Sposób, w jaki możemy uczyć się
żyć jako indywidualności w procesie. Widzę wspieranie procesu
uczenia się jako funkcję, która może dawać konstruktywne,
nieobowiązujące, zmieniające się, procesualne odpowiedzi na
niektóre z najgłębszych dylematów współczesnego człowieka”.
Stąd też C.R. Rogers wprowadza nowe określenie dla
nauczyciela, nazywając go facylitatorem
(z ang.„to facilitate” – wspierać ). Oprócz
profesjonalnych umiejętności, teoretycznej znajomości przedmiotu,
metod itd., powinien on charakteryzować
się pewnymi cechami nastawienia, które ujawniają się w osobistej
relacji między facylitatorem a osobą uczącą się. Autor zalicza
do nich:
·
Autentyczność
facylitatora,
co w uproszczeniu można określić jako szczere okazywanie uczuć
zarówno pozytywnych jak i negatywnych;
·
Nagradzanie,
akceptację, zaufanie
– a więc poszanowanie autonomii ucznia, jego uczuć i opinii,
wiara w zdolności rozwoju, doskonalenia się i dojrzewania każdego
ucznia, zachęcanie do rozwoju samodzielnego myślenia i umiejętności
dokonywania wyborów;
·
Empatyczne
rozumienie –
umiejętność rozumienia relacji ucznia niejako od wewnątrz: wrażliwa
świadomość sposobu, w jaki uczeń odbiera proces edukacji i
uczenia się – bez osądzania (Tamże, 1992).
Dążenie nauczyciela do
przejawiania wymienionych postaw nawet
w ograniczonym zarysie wpływa na pozytywne zmiany w
zachowaniu grupy (ożywienie aktywności uczniów) i panującej w
niej atmosfery. Wzmocnić to jeszcze mogą dodatkowe zadania, jakie
autor stawia przed facylitatorem,
a mianowicie:
·
Nauczyciel
powinien pomagać poszczególnym uczniom ustalać zadania, jakie
chcieliby realizować w ramach danego przedmiotu nauczania. Przy tym
powinien bazować na problemach mających znaczenie dla ucznia, gdyż
może to być gwarancją rozwoju jego wewnętrznej motywacji do
uczenia się, a także rozwoju jego zainteresowań;
·
Zadaniem
nauczyciela jest służenie radą i pomocą w procesie rozwiązywania
problemów (zarówno natury osobistej, jak i związanych bezpośrednio
z procesem uczenia się);
·
Nauczyciel
powinien akceptować zarówno
intelektualne wypowiedzi uczniów, jak i reakcje emocjonalne. Przy
czym powinien być szczególnie uwrażliwiony na te wypowiedzi czy
reakcje uczniów, w których przejawiają się głębokie emocje.
„Zarówno w wypadku uczuć wyrażających konflikt, jak i
sympatię, czy też ból lub zachwyt, nauczyciel powinien okazać
empatyczne zrozumienie i
pomoc mającą na celu wyrażanie tych uczuć w sposób otwarty
i konstruktywny – tak, aby miały one pozytywny wpływ
na rozwój grupy”(Sołowiej,1988, s.45);
·
Nauczyciel
powinien umieć w odpowiednim momencie zrezygnować
z centralnego miejsca w
klasie, tworząc sytuację, w której inicjatywę przejmuje grupa, a
nauczyciel staje się jej członkiem;
·
Nauczyciel
powinien być świadomym swych możliwości i ograniczeń
w pełnieniu roli, bowiem wydaje się to być niezbędnym
warunkiem dalszego rozwoju i doskonalenia się .
Podsumowując rozważania C.R. Rogersa możemy stwierdzić,
że zadaniem szkoły wobec młodego rozwijającego się człowieka
powinno być stworzenie takich warunków, aby mury szkolne opuszczała
osoba: w pełni wykorzystująca swój organizmiczny potencjał,
autentyczna w swym zachowaniu, a więc pozbawiona maski; rozwijająca
się, uspołeczniona i twórcza. Tylko taka bowiem osoba –
zdaniem autora – wydaje się być dobrze przystosowaną do życia
w świecie jutra, którego istotną cechą ( podkreślał to również
Maslow ) będzie, a właściwie już jest, niezwykle szybkie tempo
zmian. Warunki do rozwoju w pełni funkcjonującej osoby stwarza
uczenie, które autor nazywa przeżyciowym, określając je
następująco:
1.
Jest to uczenie się, w którym przejawia się całościowe zaangażowanie-
jednostki zarówno jej właściwości poznawcze, jak i
uczuciowe.
2.
Jest to uczenie inicjowane przez podmiot. Nawet jeśli bodziec wywołujący
ten proces jest umiejscowiony na zewnątrz, to siły motywujące do
uczenia się, jak chęć odkrywania, zrozumienia, są umiejscowione
wewnątrz.
3.
Jest to uczenie się przekształcające. Jego wynik nie ogranicza się
do zmiany określonych zachowań osoby, obejmuje ono także zmiany
postaw, wartości i całokształtu
osobowości jednostki.
4.
Wynik tego uczenia jest zawsze oceniany przez uczącego się. Tylko
bowiem on może wiedzieć, czy skutkiem procesu uczenia się było
osiągnięcie tego, co zamierzał.
5.
Istotą tego uczenia jest znaczenie. Jest to osobiste – oparte na
doświadczeniu uczącego się, a więc tylko przez niego odczuwane
– znaczenie poszczególnych elementów przyswajanego materiału
(J. Sołowiej, 1988, s.45-46).
Powinno to zainteresować wszystkich
instruktorów - nauczycieli, gdyż moim zdaniem, to właśnie
forma warsztatów artystycznych (muzycznych, teatralnych, dramowych...)
stwarza szczególne warunki do uruchomienia procesu uczenia się, którego
podstawowym elementem jest przeżycie:
osobiste, interpersonalne, uspołeczniające. W
cytowanych pracach C. Rogersa jest wiele przykładów ukazujących
sytuacje, w których tworzony jest właściwy klimat dla procesu
uczenia się przeżyciowego. Wymieniając najważniejsze właściwości
owego procesu, o których powinien pamiętać facylitator, Rogers
zwraca naszą uwagę między
innymi na to, że:
·
Uczenie
się jest potencjalną właściwością wszystkich jednostek
ludzkich. Chęć poznania otaczającego
środowiska, jak i przyswojenie nowych umiejętności jest w okresie
dzieciństwa bardzo silnie zaznaczonym motywem zachowania.
·
Uczenie
się naprawdę wartościowe zachodzi tylko wówczas, gdy materiał
przyswajany przez uczącego się wiąże się z ważnymi dla niego
celami.
·
W
zależności od stopnia zagrożenia wewnętrznego ta sama czynność
może być postrzegana jako mniej lub bardziej trudna i w związku z
tym wykonana słabiej lub lepiej( np. uczeń mający trudności w
czytaniu będzie odczuwał znacznie większe trudności w różnicowaniu
liter w wypadku czytania tekstu na forum klasy, a nie w swojej ławce).
·
Proces
uczenia się najlepiej przebiega wówczas, kiedy jest wpleciony
w działanie.
·
Proces
uczenia się przebiega tym sprawniej, im bardziej odpowiedzialny
jest za siebie uczeń. Poczucie odpowiedzialności jest zależne zaś
od wkładu inicjatywy
ucznia.
·
Im
bardziej całościowo, a więc nie tylko intelektualnie, ale i
uczuciowo, zaangażowany jest uczeń w proces uczenia się, tym
lepsze efekty tego procesu.
·
Ocenianie
samego siebie jest znacznie ważniejsze niż ocena innych. Aby uczeń
stał się w przyszłości
osobą samodzielną, musi mieć sposobność dokonywania własnych
wyborów zachowania, a także mieć możliwość dokonania osądu
tego postępowania. Praktyka dowiodła, iż twórczość rozwija się
w klimacie pełnej swobody.
·
Najbardziej
społecznie użytecznym rodzajem uczenia się jest opanowywanie
umiejętności uczenia się, bycie otwartym na doświadczenia i na
ciągły rozwój osobowy( Por. C.R. Rogers, 1992; J. Sołowiej,
1988).
W jakim stopniu współczesny nauczyciel czuje się
odpowiedzialny za wspieranie rozwoju swojego ucznia? Czy wkracza w
jego „życie uczniowskie, stosunki z rówieśnikami”;
czy stara się być jego partnerem? Rozwija tę myśl
E. Czykwin (1995) pisząc, że nauczyciele nie mogą czynić
istotnych postępów w
rozumieniu innych i pomocy innym w ich rozumieniu, skoro nie czynią
wysiłków, aby zrozumieć siebie. „Jeśli nie są zaangażowani
w ten wysiłek, będą kontynuowali widzenie tych, których uczą
przez własne nastawienie i
zniekształcali obraz uczniów przez pryzmat własnych
nierozpoznanych potrzeb, obaw, lęków, pragnień, niepokojów,
impulsów”. (Tamże,s.205). Nauczyciele mają skłonności do
postrzegania uczniów przez pryzmat „dobry uczeń – zły
uczeń”, „grzeczny – niegrzeczny”;
przejawiają skłonności do generalizacji cech ucznia (lubianym
przypisują pozytywne cechy); często błędnie odbierają
komunikaty niewerbalne nadawane przez uczniów. Efektem tego mogą
być zaburzone relacje interpersonalne nauczyciel – uczeń,
przejawiające się w różnych formach.
Słuszna wydaje się uwaga, że świadomie uczymy tego, co
wiemy – nieświadomie uczymy tego, kim jesteśmy. Podkreśla
to, jak ważną rolę może
odegrać samoświadomość nauczyciela w procesie interakcji z
uczniami. Istotną rolę odgrywają tu
umiejętności interpersonalne. Zdaniem Klimowicz (H. Rylke, G.
Klimowicz, 1992, s. 173) można
je celowo kształcić i
doskonalić, zalicza zaś do nich: prawidłowe komunikowanie się;
rozwiązywanie konfliktów; efektywną współpracę; udzielanie
pomocy. Będzie to możliwe jednak tylko wtedy, gdy nauczyciel
będzie umiał :
·
dostrzegać
potrzeby drugiego człowieka i możliwości ich spełniania,
·
dostrzegać
mocne strony drugiego człowieka,
·
spostrzegać
sytuację z punktu widzenia drugiego człowieka,
·
zachować
tolerancję wobec odmienności drugiego człowieka,
·
gdy
będzie umiał szanować i akceptować człowieka takim, jakim jest
(Tamże, s. 174, por. także T. Gordon,1995)
Wspieranie rozwoju
edukowanych powinno
być troską wszystkich,
którzy pracują z dziećmi i
młodzieżą. Rozumiem przez to dostarczenie młodym ludziom pomocy
w jak najlepszym wykorzystaniu ich mocnych stron, wspieranie ich w
działaniach skierowanych na rozwój ich naturalnych skłonności,
które mogliby pożytecznie wykorzystać (zwłaszcza dzieci upośledzone
ruchowo czy umysłowo), a także postrzeganie i akceptowanie swoich
wychowanków jako równoprawnych istot uczestniczących w procesie
edukacji, mających własne potrzeby i zainteresowania.
Godny podkreślenia na koniec wydaje się fakt, że dyplom
pedagoga nie daje recepty na „bycie dobrym
nauczycielem”. Bo to często właśnie aktorzy, instruktorzy
– „ludzie teatru”, którzy swoje artystyczne pasje
połączyli z pracą pedagogiczną, odnoszą w działaniach
wychowawczych znaczące sukcesy. Być może w wysokiej samoświadomości
instruktora - muzyka, aktora, plastyka czy reżysera (wynika to ze
specyfiki zawodu) , jego
samoakceptacji i akceptacji innych ludzi, w chęci komunikowania się
z drugim człowiekiem – tkwi siła pozytywnego oddziaływania
na dzieci i młodzież.
To właśnie aktorzy (w większości
grup nieinstytucjonalnych) zapraszani są do konfrontacji
- poprzez spektakl, spotkanie, warsztaty - z młodzieżą
trudną, niepełnosprawną, ale także
z każdym innym - zamkniętym, znudzonym, nieśmiałym -
„przeciętnym” uczniem. To właśnie od aktorów
oczekuje się inspiracji i rzeczywiście często trafnego wpływania
na motywację wewnętrzną uczniów (bez rygorystycznych nakazów
i sankcji).
Jako nauczyciel akademicki i instruktor teatralny
uczestniczę w dwóch „światach” procesu edukacji:
„szkolnego, określanego rytmem dzwonków”
i „magicznej sceny”. Po obu stronach spotykam
wspaniałych ludzi, jak i takich, którzy nie są świadomi popełniania
błędów wychowawczych, dydaktycznych czy artystycznych. Porusza
ten problem wielu autorów, których teksty publikowane są w tej
książce. Zainteresowała mnie szczególnie ta oto wypowiedź: „Popularne w środowisku
dzieci i młodzieży rozmaitego rodzaju konkursy recytatorskie dają
możliwość poczynienia obserwacji, co do zwodniczości wśród
wielu instruktorów – nauczycieli poglądu, że jest to forma
artystycznej aktywności bardzo łatwa. Wystarczy podsunąć
uczniowi wiersz, a resztę załatwi wdzięk i świeżość
wykonawcy. Iluż nieporozumień, artystycznych i pedagogicznych porażek,
konfliktów na forum telewizji kablowej byłem świadkiem – pisze
S. Miedziewski.
Wszystko – z braku tego minimum świadomości warsztatowej
zmuszanych do tej pracy pedagogów, zamknięcia w sobie odwagi
instruktora – artysty. Tak. Artysty!”
Nie ulega wątpliwości, że młody człowiek, jego spontaniczna ,
twórcza aktywność domaga się u nauczyciela „mądrości”,
nauczyciela – „Artysty”
czy jak pisał T. Różewicz -
„Mistrza”:
„Szukam
nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok, słuch i mowę
niech raz jeszcze nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności”.
Wydaje się, że rzeczywiście nie wystarczy być tylko
nauczycielem, by „oddzielić światło od ciemności”
(por. R. Łukaszewicz 1994). Bardzo często słyszymy
o ludziach pracujących z dziećmi czy młodzieżą takie oto
określenia: „wielki autorytet, znany naukowiec lub wspaniały
aktor... Niestety nie potrafi nawiązać kontaktu z młodymi”.
Nie potrafi czy nie chce? Jeśli nie chce, nie musi być
nauczycielem.
Literatura
Czykwin
E. (1995): Samoświadomość nauczyciela. Białystok: Wyd.
Uniwersyteckie
„Trans Humana”
Dudzikowa
M. (1993): Praca młodzieży nad sobą. Z teorii i praktyki. Warszawa: Spółka
wydawnicza TERRA
Erikson
E.H. (1997): Dzieciństwo i społeczeństwo. Poznań: Dom Wydawniczy REBIS
Gasiul
H. (1992): Oblicza „ja” w świetle wybranych koncepcji
psychologicznych. Pojęcie, rozwój,
patologia. Bydgoszcz: Wyd. Uczelniane WSP
Gordon
T. (1995): Wychowanie bez porażek. Warszawa:
Instytut Wydawniczy PAX
Havighurst
R.J. (1953): Developmental
Tasks and Education. New
York: McKay
Hurlock
E. B. (1985): Rozwój dziecka. Warszawa: PWN
Konopczyński M. (1996): Twórcza
resocjalizacja. Warszawa: MEN
Łukaszewicz
R. (1994): Edukacja
z wyobraźnią czyli jak podróżować
bez map. Wrocław: Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego
Maksymowicz
L. (1997): Stymulacyjna i terapeutyczna funkcja warsztatów teatralno-dramowych w kształtowaniu się tożsamości dziecka. W: A.
Suchora-Olech /red./,
Poszukując rozwiązań...
Pomysły na edukowanie. Słupsk: WSP
Maslow
A.H. (1982a) : Postawa twórcza. „Literatura na Świecie”, nr 2-3
Maslow
A.H. (1982b): Dane psychologiczne a wartości ludzkie.„Literatura na Świecie”,
nr 2 -3
Maslow
A.H. (1990): Motywacja i osobowość. Warszawa: IW PAX
Mądrzycki
T. (1996): Osobowość jako system tworzący i realizujący plany /nowe podejście/.
Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Nawrot
J. (1990): Dziecko niepełnosprawne w rodzinie. Warszawa: Instytut Wydawniczy Związków
Zawodowych
Olechnowicz
H. (1986): Konstruowanie sytuacji społecznych wyzwalających aktywność
głębiej upośledzonych umysłowo. Warszawa: WSPS
Olechnowicz
H. (1987): Metody aktywizowania głębiej upośledzonych umysłowo. Warszawa: WSiP
Olechnowicz
H. (1994): Wyzwalanie aktywności dzieci głębiej upośledzonych umysłowo.
Programy i metody. Warszawa: WSiP
Porębska
M. (1988): Czynne uczestnictwo w sytuacjach kształtowanych przez warunki życia a rozwój psychiczny człowieka W: M. Tyszkowa (red.),
Rozwój psychiczny człowieka w ciągu życia. Zagadnienia teoretyczne
i metodologiczne. Warszawa: PWN
Rogers C. (1981 ): Client Centered Therapy. London: Constable
Rogers
C.R. (1992): Tworzenie klimatu wolności. W: K. Blusz /red./, Edukacja i
wyzwolenie. Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls”
Rylke
H., Klimowicz G. (1992): Szkoła dla ucznia. Jak uczyć życia z ludźmi. Warszawa: WSiP
Sołowiej
J. (1988):
Koncepcje kształcenia C. Rogersa i E.P. Torrance’a. Gdańsk: Wyd.
UG
Śleszyński
D. (1995): Człowiek w działaniu. Analiza empiryczna, fenomenologiczno-egzystencjalna.
Białystok: Wyd. Uniwersyteckie „Trans Humana”
Tyszkowa
M. (1988): Rozwój psychiczny człowieka w ciągu życia. Zagadnienia teoretyczne
i metodologiczne, /red./. Warszawa: PWN
|
|