Cywilizacyjne
uzasadnienie zmian w pracy nauczycieli
na rzecz rzeczywistego rozwoju wychowanków
__________________________________________________________________
Edukacja powinna wyprzedzać czasy, w których żyjemy. Tym
stwierdzeniem wyraża się bowiem podstawowa misja i przesłanie dla
edukacji, której zadaniem jest przygotowanie człowieka do życia w
najbliższej przyszłości. Współczesna edukacja jest w swej
istocie poważnym, jeśli nie głównym czynnikiem kreowania przyszłości,
tak poszczególnych jednostek, jak i całych społeczeństw.
Kategoria „wychowanie dla przyszłości” może mieć
zdaniem prof. W. Sztumskiego
dwojaką perspektywę czasową: relatywną (bliską) – dotyczącą
życia każdego człowieka i obcą (daleką) – poza granicami
życia pojedynczego człowieka, a więc niepoznawalną bezpośrednio.
Skoro jednak pewne cechy dzisiejszej cywilizacji (wzrost nowego typu
problemów społecznych, rozmiary i
chaos informacji itp.) sprawiają, że sytuacja edukacji znacznie się
komplikuje, to moim zdaniem coraz większego sensu nabiera
„wychowanie dla teraźniejszości”. Wynika to stąd, na
co wskazuje wielu badaczy tego zagadnienia (A. Toffler, M. Crozier,
J. Naistitt), że dotychczasowa szkoła, utworzona aby towarzyszyć
rozwojowi przemysłowemu, jest już niedostosowana do potrzeb kształcenia
dla ery informacyjnej. Domeną nowej epoki jest fakt, że działalność
ludzi ma charakter niematerialny, bo ściśle związany z pojawiającymi
się nowymi sposobami myślenia, zaś dotychczasowy wymóg posłuszeństwa
(adaptacji wobec władzy, reprodukcji struktur społecznych) zostaje
zastąpiony koniecznością odpowiedzialności, solidarności i
komunikowania się.
1.
„Przyszłość” realizuje się w teraźniejszości
Pokrótce scharakteryzuję założenia koncepcji edukacji
sformułowane przez A. Tofflera
wprawdzie kilkanaście lat temu, lecz obecnie jak się wydaje
– zyskujące na aktualności, bowiem jego odniesienie czasowe
w perspektywie przyszłości zredukowało się do teraźniejszości.
A.Toffler spoglądał na nadchodzące lata jako na dawno oczekiwaną
szansę, której powinniśmy się uchwycić, a prowadzić może do
tego kształtowanie u jednostek i całych społeczeństw zdolności
nadążania za ogólnym tempem zmian, poprzez rozszerzanie umiejętności
adaptacyjnych oraz rozpoznanie i preferowanie tych cech u człowieka,
które będą wysoko cenione w nadchodzącej cywilizacji
postindustrialnej. W
dziedzinie tej decydującą rolę odegrać powinien system edukacji,
ten jednak ograniczony jest przeszłością i niezbyt dobrze
rozeznaną teraźniejszością. Dotychczasowe programy szkolne
w żadnym stopniu nie odpowiadają ani teraźniejszym
potrzebom współczesnego człowieka, ani potrzebom życia w przyszłości,
w obliczu radykalnych przemian cywilizacyjnych.
Dla A.Tofflera punktem wyjścia dla przedstawienia własnej
wizji edukacji jest kluczowy termin – „przyszłość”.
Jednak przestrzega on przed pojmowaniem przyszłości w postaci
statycznej. Przyszły horyzont czasowy widzi jako serię
„kolejnych i alternatywnych przyszłości, z których każda
jest dyskusyjna i
odmienna”. Należy więc nauczyć młodzież studiowania
alternatyw, rozwijania planów o długim zasięgu czasowym, myślenia
terminami ewentualności, a zwłaszcza
myślenia uwzględniającego konsekwencje decyzji dnia dzisiejszego.
W tym kontekście wyróżnia on trzy zasadnicze kierunki
edukacyjnego wpływu na młodzież. Pierwszy
z nich związany jest z
umiejętnością nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi. Drugi
dotyczy systemu wartości i stylu życia dzieci i młodzieży.
Problem wartości w konfrontacji z koncepcją „super
zmiany” nabiera szczególnego znaczenia. Ignorowanie tej
problematyki prowadzi do kształcenia ludzi niepewnych swoich celów
i niezdolnych do podejmowania decyzji w warunkach nadmiaru wyboru.
Proces objaśniania i krystalizowania wartości jest niezbędną częścią
każdej edukacji zamierzającej pomóc ludziom stawić czoła
„alternatywom”. Nauczanie dla przyszłości ma natomiast
obejmować utrwalanie zdolności jasnego rozumienia własnego
systemu wartości, ale warto zainteresować się dynamiką zmian
kolejnych systemów wartości. Nabiera to sensu szczególnie
w sytuacji, gdy ludzie będą musieli przyjmować i odrzucać
różne style życia w tempie,
jakiego żadna przeszła generacja nie byłaby w stanie wytrzymać.
Człowiek jednocześnie powinien widzieć sens w ciągle zmieniającym
się świecie. Jest to możliwe tylko wówczas, gdy systemy wartości
osób i społeczeństw będą miały charakter przejściowy, a nowo
powstałe wartości zbudowane zostaną
z bardziej płynnych struktur niż wartości obowiązujące w
epoce przemysłowej (edukacji tradycyjnej). Skoro w coraz krótszych
okresach musimy zmieniać nasze koncepcje pojmowania rzeczywistości,
to nauczenie ludzi wytwarzania umiejętności płynnego przyjmowania
nowych wartości będzie zasadniczym celem edukacji.
Trzeci
kierunek związany jest z procesem uczenia się. A.Toffler zakłada,
że w przyszłości wiedza będzie miała coraz bardziej przejściowy
charakter. Założenie takie implikuje wniosek, że podstawowym
zadaniem szkolnictwa stanie się uczenie młodzieży, w jaki sposób
ma się uczyć, oduczać i ponownie uczyć oraz odrzucać przestarzałe
idee i zastępować je nowymi. Autor koncepcji lansuje uczenie się
przez działanie, czyli aktywny udział młodzieży w życiu społecznym,
np. w dziedzinie ochrony środowiska
słowami: „powinniśmy łączyć naukę z pracą,
z walką polityczną, ze służbą publiczną, a nawet zabawą”.
Proponuje on adaptację tej idei także dla dzieci szkół
podstawowych.
Trzeba stwierdzić, że wyartykułowane przez A.Tofflera
wnioski budowania nowej edukacji „ku przyszłości”
przyczyniają się do zwierania luki między świadomością człowieka
a zmieniającym się światem zewnętrznym. W tej koncepcji
wyeksponowano kształcenie cennych dla współczesności umiejętności
i nawyków myślenia kategoriami alternatyw, co przyczynia się
do większego upodmiotowienia wychowanków, a w systemie oświaty
wspiera idee decentralizacji i
różnicowania edukacji.
Dookreślenia kategorii
najbliższej przyszłości
dokonał bodaj
najtrafniej w swej książce
J. Naisbitt, stosując pojęcie „czasy
zawieszenia”,
odnosząc je do życia w zawieszeniu między epokami: przemysłową
i informacyjną. Tej ostatniej doświadczają już od kilkudziesięciu
lat kraje najbardziej rozwinięte, np. USA. Czasy zawieszenia to
okres, w którym społeczeństwa muszą podjąć szereg wyzwań, celów
i zadań, aby przygotować się do pomyślnego wejścia w nową epokę.
W ujęciu J. Naisbitta głównym megazwrotem, czyli najbardziej
dynamiczną i zasadniczą tendencją transformacyjną, jest
przechodzenie od społeczeństwa przemysłowego do informacyjnego,
któremu podporządkowanych jest kolejnych dziewięć megatrendów.
W moim przekonaniu, najważniejszym – ze względu na
jego zakotwiczenie w edukacji – jest megatrend nazwany zasadą
ultratechnologia/ultrastyk. Największym zatem wyzwaniem dla nowej
edukacji staje się określenie nowych jej celów i metod działania,
aby przygotować ludzi do rozumienia tej nowej rzeczywistości i życia
w niej. Tendencją charakterystyczną epoki postindustrialnej jest
zdecydowana przewaga usług nad sektorem przemysłowym. Usługi zaś
sprowadzają się do tworzenia, przekształcania, rozpowszechniania
i wykorzystywania informacji. Informacja (wiedza) jest już
dziś, a tym bardziej będzie w
przyszłości produktem masowym, przez co staje się podstawą wartością.
Tak więc edukacja musi się stać rzeczywistą częścią i
swoistym medium kultury, wartości ludzkich, humanistyki, których
ludzie coraz bardziej potrzebują, jako antidotum na rozpowszechniającą
się technologię, ekspansję elektroniki itp. Dla powodzenia i życiowego
sensu w nadchodzącej przyszłości coraz ważniejsza staje się
wiedza i intelekt, ale i umiejętność radzenia sobie z własnymi
emocjami, które mogą być zagrożone czy wypaczone przez przerost
dopływu informacji z mediów, TV czy internetu. Wagę tych kwestii
porusza w swych książkach D. Goleman.
Wszechobecna dotąd w życiu ludzi technologia wymagała
zmiany w ich osobistym systemie wartości, również zaburzyła właściwe
proporcje między akceptacją jej przejawów a rozwojem człowieczeństwa.
Według J. Naisbitta współczesną wersją starożytnego greckiego
ideału równowagi ma być równoważenie ultratechnologii
ultrastykiem (dążnością do bezpośrednich kontaktów między ludźmi).
Poddaję pod dyskusję własną propozycję zapisu zasady J.
Naisbitta ultratechnologia/ultrastyk w następującej postaci:
ultratechnologia
ultraja
Taki układ jej ujmowania, chociaż nie mam przekonania co
do trafności słowa ultraja (kwestia otwarta) wywiodłam z
interpretacji sensu tej zasady, przedłożonego przez jej autora.
Dla niego zjawisko ultrastyku polega na tym, że im bardziej
technologia (ultratechnologia; ultra-ponad) wkracza w nasze życie,
tym bardziej ludzie potrzebują siebie nawzajem, potrzebują bezpośrednich
kontaktów, samopomocy, rozwoju osobowego po to, aby zrekompensować
bezosobowy charakter technologii elektronicznej, która dehumanizuje
życie. Współczesna, zaawansowana technologia przyspiesza jedynie
nasze zanurzanie się w społeczeństwie
informacyjnym, a nikt rozsądny nie podważa sensu wykorzystywania
komputerów (także w szkołach), natomiast szkopuł w tym, że
nasze myślenie, postawy, a w konsekwencji podejmowanie decyzji nie
nadążają za faktycznym stanem rzeczy. Nie sposób uciec od
ultratechnologii, bo tracąc kontakt z teraźniejszością skazujemy
się na klęskę w przyszłości,
klęska ta może być jednak pogłębiona przez zagubienie -
w pogoni za nowinkami cywilizacyjnymi, karierą, dobrobytem
materialnym - tych wartości, które składają się na, rzec by można,
ultrakulturę z twórczością, duchowością, historią, tradycjami
i wartościami humanistycznymi.
Tak więc, z jednej strony edukacja powinna dążyć do
podtrzymania i rozwoju sobie właściwych,
tradycyjnych funkcji: humanistycznej (upodmiotowienie uczniów) i
demokratycznej (szkoła miejscem dojrzewania
i rozwoju demokracji), zaś z drugiej ukazywać sens i możliwości
korzystania z elektroniki i różnego
rodzaju sprzętu i urządzeń. Rolę dla edukacji, przy uruchomieniu
wielostronnego działania, widzę w obszarze wyłonionego przeze
mnie ultrastyku, który symbolizuje potrzebę równowagi między
naszą rzeczywistością fizyczną a duchową. „Musimy się
nauczyć równoważyć materialne cuda technologii zaspokajaniem
duchowych potrzeb naszej ludzkiej natury”
– podkreśla J. Naisbitt, podając wiele przykładów na
szeroko zakrojoną skalę indywidualnych prób radzenia sobie z tą
dwoistością potrzeb. I tak:
·
posiadając
komputery w domach czy biurach nadal piszemy odręczne notatki czy
listy;
·
wobec
supernowocześnie doposażonych gabinetów medycznych chodzimy do
bioenergoterapeutów, stosujemy leki hemeopatyczne, propagowane są
porody domowe;
·
uwielbiamy
życie w tłumie (parki, kina, dyskoteki, masowe imprezy kulturalne
czy sportowe) a z drugiej
strony uciekamy z miast na łono natury (namiot, brak bieżącej
wody i elektryczności);
·
supernowoczesne
urządzenia w kuchni uzupełniamy stosowaniem zwykłej tarki, noża,
drewnianej deski.
Szkoła nie może uciec od kształcenia u dzieci umiejętności
korzystania z internetu,
komputerów i innych urządzeń elektronicznych, jednak należy
sobie uświadomić, że internet jest niezwykle ubogi w porównaniu
z wysoką kulturą literacką, nie umożliwia ludziom bezpośredniego
obcowania ze sobą; jest utylitarnym wytworem umysłu, przez co stoi
w sprzeczności z
humanistyką, myślą wolną, poezją, powieścią, teatrem. Nie
jest zatem w stanie wspomóc tradycyjnych funkcji szkoły, a więc
może je zniweczyć. Humanizm nauczania, jego charakter kształtujący
człowieka, nie może ustąpić miejsca utylitaryzmowi.
Dysponując mnogością informacji, lecz nie potrafiąc
wykorzystać ich sensownie, możemy
być skłonni do
wycofania się ze współczesnego świata dla uniknięcia całego
tego chaosu. Tak więc, przez uczenie się dostrzegania struktur
i wzajemnych zależności między przeobrażeniami w danej
dziedzinie życia szukamy pomocy, by się zaadaptować do coraz
szybciej przeobrażającego się świata. Jeśli nie zostanie
stworzony specjalny system edukacyjny, realizujący wymóg
ultrastyku, będzie coraz więcej ludzi zagubionych, sfrustrowanych,
bezradnych, podejmujących pod wpływem stresu nieracjonalne decyzje
życiowe.
2.
Inna edukacja na nowe czasy
Współczesność nieustannego kryzysu wymusza typ człowieka,
który może sprostać trudnym okolicznościom i zadaniom. Człowieka
pełnomocnego – o ukształtowanych
kompetencjach do formułowania i rozwiązywania nowych, trudnych
zadań, mądrego, odpowiedzialnego, współczulnego i zdolnego do
solidarnego współdziałania, umiejącego krytycznie wybierać i osądzać
z wielorakich i migotliwych ofert kulturalnych wedle
uniwersalnych wartości i
zasad. Jeżeli edukację rozumieć jako ogół warunków, procesów
i czynności sprzyjających optymalnemu i adekwatnemu rozwojowi
jednostki, to ukształtowanie wzoru człowieka na miarę złożonych
wyzwań współczesności właśnie od edukacji zależy, i to od
edukacji powszechnej, masowej, dostępnej dla wszystkich warstw społecznych
i dla każdego pokolenia. Tymczasem sama ona, powszechna edukacja
przeżywa obecnie swój „czas marny”,
gdyż nie nadąża za zmianami cywilizacyjnymi. Według A. Giddensa
proces modernizacji współczesności rozpoczął się w Europie na
początku XIX wieku, a potem rozpowszechnił się na inne obszary świata.
Proces ten przeszedł przez trzy fazy:
1.
modernizacji
ewolucji, odznaczającej się wiarą w naukę, postęp techniczny, oświatę
powszechną, specjalizację naukową i zawodową,
2.
modernizacji
technokratycznej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych
tego wieku, kiedy to nastąpił zwrot ku szerszemu stosowaniu metod
nauk ścisłych, zastąpienie pracy zrutynizowanej przez systemy
komputerowe, przeniesienie naukowego modelu wydajności na wszelkie
obszary, także niegospodarcze, rozwój masowej informacji i
komunikacji,
3.
modernizacji
refleksyjnej, która wymaga nowego typu organizacji jako formy
zbiorowego uczenia się, nowego typu człowieka: myślącego
krytycznie i twórczo, ale
zdolnego do współdziałania.
Dane państwo może jednocześnie znajdować się w różnych
stadiach: społeczeństwa rodzinnego, przemysłowego,
informacyjnego. Jak zauważył D. Bell, zadania życiowe ludzi są
inne dla każdej fali. Wydaje się mocno prawdopodobna hipoteza, że
Polska końca XX wieku ma przed sobą naraz
i łącznie do pokonania wszystkie te kryzysy i te fazy
modernizacji, które cywilizowana część ludzkości zdołała
pokonać przez dwa ostatnie stulecia i że być może, została
zepchnięta zbiorowym wysiłkiem własnym i sąsiadów na boczną gałąź
ewolucji, z której trudno będzie przejść na pień główny, jak
to ostrzegawczo określił w jednym z
wywiadów J. Habermas na początku tej dekady. A zatem w czasie, gdy
na Zachodzie głosi się upadek mitu nauki i oświecenia, gdy ogłasza
się śmierć idei postępu, na rzecz koncentracji na poszukiwaniu
sensu życia, my mamy – być może – do odrobienia
obydwie wcześniejsze fazy (typy) ewolucji cywilizacji europejskiej,
co nie uwalnia nas od problemu fazy ostatniej: kryzysu sensu
i spełnienia modernizacji refleksyjnej.
Ponieważ zdarzyło nam się żyć na przełomie dwóch
cywilizacji, tak więc również dzieci należy nauczyć nadawania
biegu falom historycznym.
Potrzebni są więc ludzie sprawni, kompetentni, z
wyobraźnią, zbuntowani przeciwko bezrefleksyjnej,
schematycznej pielęgnacji starego porządku, inteligentni,
dalekowzroczni, odważni, „twardzi’ – ludzie będący
„czymś więcej niż ...”. Nieodzowni są ludzie potrafiący
wiązać w teraźniejszości to, co wartościowe
z przeszłości i to, co konieczne w przyszłości. Są
potrzebni ludzie stawiający pytania (nawet trudne i drażliwe)
i szukający na nie odpowiedzi, odpowiedzialni za siebie i za
świat. Im wcześniej rozpoczniemy proces uczenia „ku
zmianom”, tym efekty będą trwalsze. Na tej drodze pojawia się
i jeszcze się pojawi wiele wątpliwości, pytań o możliwe
najlepsze koncepcje wprowadzania człowieka w role indywidualne i
społeczne. Szukanie odpowiedzi na nie to konieczność, toteż
musimy podjąć stosowną decyzję, dokonać wyboru już teraz.
Jednym z najważniejszych zagrożeń w okresie gwałtownych
zmian, tak charakterystycznych dla współczesnego świata, jest
nienadążanie ludzi za tempem i
skutkami, które one wywołują. Mówi się o nowym typie zagrożenia,
jakim jest „luka ludzka” powstająca w wyniku znacznie
większego wysiłku wkładanego w
rozwój techniczny i gospodarczy niż w rozwój samych ludzi.
Edukacja ma być – zdaniem ekspertów – środkiem
zaradczym na współczesne kłopoty i zagrożenia globalne. W
raporcie J. Delorsa
(zwanym od nazwiska przewodniczącego Międzynarodowej Komisji ds.
Edukacji, powołanej z inicjatywy UNESCO) wymieniono cztery zasady
współczesnej edukacji:
·
uczyć
się, aby żyć wspólnie,
·
uczyć
się, aby wiedzieć,
·
uczyć
się, aby działać,
·
uczyć
się, aby być.
Z
tezami raportu J. Delorsa korespondują treści Białej Księgi
opracowanej i opublikowanej
w 1995 roku przez Komisję Europejską.
To edukacji przypisano ważne zadania, takie jak rozwój każdej
jednostki, jej pozycji społecznej, ale i rozwoju wszystkich
obywateli. W obydwu raportach zagadnienia edukacji rozpatrywane są
w kontekście dominujących tendencji społecznych
i gospodarczych. Wiele uwagi poświęcają rewolucji
informacyjnej, charakterystycznej dla czasów, w których żyjemy
oraz procesowi globalizacji.
Podejmuję próbę zilustrowania problemów związanych z
globalizacją. Otóż współczesność, teraźniejszość
naznaczona jest ścieraniem się czasami przeciwstawnych poglądów,
opcji, trendów w rozwoju społeczeństw. Monolit państw/narodów
kruszony jest wskutek presji systemu globalnego (ekologia, kultura
masowa) i mnogości dążeń do lokalnej autonomii. Owe lokalne społeczności
są wciąż jeszcze podporządkowywane i poddawane działaniom
organizującym przez organizmy społeczne, ale jak się wydaje,
potencjał tych ostatnich powoli się wyczerpuje. Nie oznacza to, że
dominacja tradycyjnych struktur ustanie szybko. Ścieranie się
koncepcji i wizji spowodowane jest współistnieniem równorzędnych
bodaj typów pojmowania rzeczywistości,
a mianowicie: myślenia w kategoriach globalności i lokalności
– glokalizmu. Rozgrywające się
w tej przestrzeni rozbieżności
definicji świata społecznego mają podstawowe znaczenie dla
edukacji dzisiejszych i przyszłych pokoleń.
W praktyce właśnie te zmagania stanowią istotę edukacji
– twierdzą znawcy tej problematyki Z. Melosik i T. Szkudlarek.
Należy zatem zrewidować także zapatrywania na wartości –
stereotypowe ich ujmowanie musi ustąpić wobec konieczności
dokonywania niezbędnych modyfikacji związanych z tą kwestią.
Wartości były dotąd silnie związane z miejscem i tożsamością.
Uznawano je w społeczeństwach
przez wieki i w niewielkim tylko stopniu zmieniały się
z pokolenia na pokolenie. Trwały, stanowiąc opokę, dając
poczucie kontynuowalności, jedności z historią i tradycją.
Niewzruszony system wartości stanowił podstawową zmienną w
procesach socjalizacji, dawał podstawy „matrycy tożsamości”,
w którą każde nowe pokolenie było wtłaczane. Świat
jednoznacznych wartości był jedynym możliwym do pojęcia światem.
Poza nim była już tylko inność/odmienność, trudna do
zrozumienia i zaakceptowania. W rezultacie dla tych samych wartości
się żyło i jakże często – umierało. Rzeczywistość
„była powoli”, a
ciągłość zawsze dominowała nad zmianą. Człowiek najczęściej
rodził się i umierał w tym samym świecie. Nie znaczy to, że nie
istniał przepływ nowych wartości, jednak odbywał się na
zasadzie „przekraplania”. To, co nowe, powoli wchodziło
do publicznych dyskursów, opornie stając się częścią codzienności
– potrzebowało czasami niemal wieku. Nasz szalony wiek
dwudziesty zmienił reguły gry. Rzeczywistość „jest”
bardzo szybko. Świat jawi się jako jeden ciąg zmian – jest
wielką zmianą. To, co aktualne było rano, traci na aktualności
wieczorem. Ludzkość żyje w permanentnym szoku przyszłości (pojęcie
A.Tofflera), jeśli nie na Zachodzie – gdyż proces ten miał
tam swoje uzasadnienie w latach siedemdziesiątych, a teraz zmiany,
przynajmniej tam, już niezbyt szokują
– to u nas, w
naszej części Europy, izolowanej przez lata od wymiany kulturowej.
Dla obecnego pokolenia (roczniki osiemdziesiąte) zmiana stała się
formą socjalizacji. Dla nich „przyrost zmiany”, który
w poprzednich pokoleniach występował przez ćwierćwiecze,
odbywa się w ciągu kilku lat. Świat wiruje (świruje? – Z.
Melosik i T. Szkudlarek,
op.cit.) i coraz mniej ludzi się tym martwi. W takim świecie wartości
nie odgrywają już kluczowej roli w procesach zakorzenienia i
poczucia identyfikacji. I oto jesteśmy w czasie, gdy wartości są
przyjmowane i porzucane dowolnie, gdyż rzeczywistość pojmowana
jest w kategoriach „oferty” supermarketu.
Wartości wędrują przez przestrzeń znaczeń, zmieniają
swoje lokum, osadzają się we wciąż odmiennych kontekstach. Jest
to proces nieustanny, nieuchronny i odbywający się z dużą szybkością.
Mimo to wartości trudno oderwać od miejsc, które stanowiły ich
źródło. I w tym upatruję rolę edukacji – pomóc młodym
ludziom odnaleźć się w tym szalonym pędzie, różnorodności,
chaosie. Edukacja powinna wypracować strategie pozwalające
jednostce na pogodzenie sprzecznych trendów rozwojowych cywilizacji
– konieczności dostosowywania się do zmian (zmieniania się)
oraz konieczności ochrony od „rozpryśnięcia się”
wobec braku osadzenia się, zakotwiczenia w czymś stałym, trwałym
– w konsekwencji budować i utrwalać własną tożsamość. W
tym dziele upatruję rolę dramy, teatru, szeroko pojętej kultury,
gdyż procesy kulturowe wytwarzają kształt rzeczywistości.
Kultura wyższa przepuszcza przez filtr metafizyki czy
transcendencji różne kategorie estetyczne, a dosłowne teksty
o codziennych doświadczeniach zyskują aurę filozoficzną,
estetyczną i artystyczną, bowiem inne są tylko formy kulturowych
reprezentacji tych problemów: od bezpośredniej, ujętej w prostych
słowach i pojęciach do symbolicznej, w której nastrój umyka
rzeczywistości.
Związki edukacji i „produkcji kulturowej”
ujawniają się nie tylko w
działaniach pedagogicznych. Wielu artystów i producentów kultury
podejmuje problematykę mieszczącą się w kategoriach interwencji
społecznej, czego dowodzą np. teksty piosenek np. Autobiografia,
Chcemy być sobą, „Perfektu”. Prowadzą one odbiorców
ku określonemu sposobowi pojmowania świata, mają jednak charakter
ukrytej pedagogii, bliskiej w swej konstrukcji albo politycznej
propagandzie, albo krytycznej teorii społecznej. Wiele przykładów
można znaleźć w filmie, reklamie, dla której ukrycie zasady
perswazji jest wręcz racją bytu, elementarnym warunkiem działania.
Teksty artystyczne można zatem czytać jak teksty pedagogiczne. Z
kolei projekty edukacyjne, takie jak misteria Ulmera,
bywają przedsięwzięciami artystycznymi. Ich pedagogiczny
charakter nie jest jednak przed nikim ukrywany, jest to świadoma
interwencja w proces kulturowego konstruowania znaczeń, kierowana
celami edukacyjnymi. Tego rodzaju działanie styka się ze szczególnym
rodzajem produkcji artystycznej – ze sztuką świadomie
pedagogiczną, interwencyjną,
nakierowaną na proces zmiany ludzkiej świadomości i zasad
konstrukcji świata społecznego. Z tego rodzaju działaniami
artystycznymi mamy do czynienia dość często. Zarówno popularne
programy rozrywkowe (program telewizyjny „Decyzja należy do
ciebie”) jak i bardziej elitarna sztuka teatrów i galerii
nierzadko odwołują się do idei interaktywności. Publiczność
jest skłaniana do podejmowania decyzji mających istotny wpływ na
rozwój wydarzeń dramatu.
3.
Edukacja jako interwencja w rzeczywistość indywidualną i
społeczną
Działania, jakie podejmuje nauczyciel, zawsze nastawione są
na zmianę: (1) bądź tylko wiedzy ucznia o otaczającym go świecie
albo także wiedzy o sobie samym, (2) bądź tylko umiejętności
oddziaływania na otaczającą go rzeczywistość albo także umiejętność
rozumienia tego, co wokół się dzieje, (3) bądź na zmianę
i wiedzy, i rozumienia, i umiejętności. Każdy nauczyciel
kieruje się zatem w swym postępowaniu jakąś swoistą koncepcją
zmiany. Ta jego własna, prywatna filozofia edukacji steruje
wszelkimi jego poczynaniami, zarówno tymi, z których w pełni
zdaje sobie sprawę, jak i tymi, których motywów sobie nie uświadamia.
Działalność edukacyjna ma zawsze charakter podwójnej
interwencji:
·
w
rzeczywistość indywidualną (prywatny świat ucznia, jego świat
sensów),
·
w
rzeczywistość społeczną (kulturowy świat znaczeń), stanowiącą
ważny kontekst rozwoju tej pierwszej.
Interwencja
pedagogiczna nastawiona jest na wywołanie zmiany w obu zakresach.
Nie wdając się w opis
mechanizmów utrudniających wzajemne kontakty nauczyciela i uczniów
skupię się na tych, kiedy relacje pozostają w czytelnym
i pozytywnym dla obu stron związku. Przyczynia się do tego
przede wszystkim bezpieczne środowisko
uczenia się z wzajemną akceptacją siebie jako osób, ale także
postulowany ostatnio coraz częściej stopień
świadomości nauczyciela. Z tym ostatnim wiążą się trzy różne
wątki:
1.
edukacyjny
– związany wprost z realizacją zadań wynikających z
programu dydaktyczno-wychowawczego,
2.
grupowy
– związany z prowadzeniem klasy jako całości, jako grupy ze
swym własnym życiem i własnymi
prawidłami funkcjonowania w niej,
3.
indywidualny
– związany ze stymulowaniem zmiany poszczególnych osób
w klasie.
Nauczyciel refleksyjny
zatem to taki;
·
którego
świadomość obejmuje wszystkie trzy wątki,
·
który
planuje swe działania edukacyjne, kierując się jednocześnie
celami trzech wymienionych obszarów (wątków),
·
który
ze względu na te trzy wątki jednocześnie potrafi wprowadzać
korekty do swego planu pracy i
dokonywać ewaluacji zarówno tego, jak przebiega proces edukacji,
jak i tego, jakie efekty osiągane są w kolejnych jego etapach.
Trafną metaforą procesu edukacyjnego i jego konsekwencji
jest przedstawiony przez A. Brzezińską efekt
kamienia w wodę, czyli w zależności od tego, jak ciężki
jest kamień (treść i poziom trudności zadań), jak silnie
(metody i formy pracy) i w które
miejsce go wrzucimy (gotowość ucznia do podjęcia zadania –
jego osobista motywacja oraz poczucie kompetencji), takie będą kręgi
na wodzie (rodzaje skutków, konsekwencji bliskich i dalekich)
– ich liczba, zasięg i
czas trwania.
Dobry nauczyciel to ten, który zachowuje się tak, by prowokować
i zachęcać ucznia do podejmowania różnych działań,
a te mogą wymagać:
1.
tylko
użycia już posiadanej wiedzy,
2.
przeorganizowania
wiedzy już posiadanej (połączenie wiedzy z kilku obszarów, by
rozwiązać złożone zadanie czy problem),
3.
zdobycia
nowej wiedzy różnymi drogami, gdy zadanie jest nowe,
4.
sprawdzenia
użyteczności już posiadanej lub koniecznej do zdobycia wiedzy.
Te cztery różne sytuacje pokazują, jak bardzo aktywność
ucznia uzależniona jest od aktywności nauczyciela. Wskazuje to na
wzajemne powiązanie tego, co robi nauczyciel z tym, co robi uczeń.
Tak więc, aby szkolna edukacja miała głębszy, rozwojowy
sens, musimy przyjąć, że refleksja
nauczycielska to konieczność, a nie luksusowy dodatek do jego
pracy. Wracając do metafory kamienia w wodę warto podkreślić, że
to nie tylko nauczyciel rzuca kamieniem, ale czynią to także
uczniowie. Te ich kamienie, to wyzwania,
jakie stawia przed nami kontakt z młodymi, rozwijającymi się
i poszukującymi swego miejsca w świecie, ludźmi. Jest to
jednocześnie wspomaganie wzajemnego rozwoju. Zakotwiczenie działań
w czasie (przeszłość, teraźniejszość i przyszłość) daje
uczniom i nauczycielom nie tylko poczucie bezpieczeństwa i sensu własnego
działania, ale także poczucie bycia
sprawcą. Współtworzenie wzajemnego rozwoju jest możliwe
tylko wtedy, gdy refleksyjny jest nauczyciel i refleksyjni są także
uczniowie. Sprzyja temu stwarzanie w
procesie kształcenia miejsca i czasu dla siebie – na
autorefleksję. To, jak mi się wydaje, jest bezpośrednim sensem
edukacji teatralnej.
Nieodłączną także w tym kontekście kompetencją,
wchodzącą w skład kultury zawodowej nauczyciela i pedagoga, jest
MĄDROŚĆ.
Mądrość to nie tylko zdolność do stosowania wiedzy jako całości
„w poprzek” jej wewnętrznych sztucznych podziałów
(szacowania i przewidywania, stosowania zasad, domyślania się,
prognozowania, sądzenia, wybierania, oceniania), ale zarazem zdolność
do przekraczania dotychczasowych schematów i własnych
reprezentacji, doświadczeń i
wzorów myślenia, do ustanawiania sensów w sobie i w kulturze, do
stawiania nowych, trudnych pytań, także pytań o własne myślenie
(samorefleksyjność). Mądrość ujmowana jest jako nieodłączny
aspekt poznawczy i emocjonalno-społeczny. Jawi się ona jako niezbędny
warunek odpowiedzialności, a
odpowiedzialność stanowi podstawowy przejaw mądrości –
stwierdza Z. Kwieciński,
przytaczając za J. Barrelą właściwości ludzi odznaczających się
pełnomyślnością.
Całkowicie podstawowym warunkiem odpowiedzialności
nauczycielskiej i
pedagogicznej jest życzliwość, zaś rozkładając tę dyspozycję
na jej składniki elementarne można wyodrębnić :
·
nieczynienie
krzywdy,
·
działanie
na korzyść innych,
·
poszanowanie
cudzej autonomii,
·
sprawiedliwość,
rzetelność ocen; szczerość, ufność w stosunkach międzyludzkich.
W kształceniu i wychowaniu należy dążyć przede
wszystkim do pełnej realizacji czterech głównych typów
ideologii:
-
do
odtworzenia wartości kultury poprzez powrót do ich czystych źródeł
(perenializm),
-
do przekazywania kanonu wiedzy i umiejętności, pozwalających
odnieść sukces indywidualny, przystosować się do norm prawnych i
kulturowych społeczeństwa (esencjalizm),
-
do wspomagania rozwoju indywidualnego, by ludzie mogli się
realizować i być szczęśliwi
(progresywizm),
-
do przygotowania ludzi do rekonstrukcji własnego społeczeństwa
w kierunku uzgodnionym w toku negocjacji i w wyniku kontraktu społecznego
(rekonstrukcjonizm).
Treścią odpowiedzialności pedagogicznej są zarazem
wartości, wiedza i umiejętności,
rozwój i szczęśliwość oraz zdolność do innowacyjnych działań
zbiorowych. Warunkiem koniecznym powodzenia reformy jest wykształcenie
i doskonalenie nauczycieli
o nowych, innych niż dotychczasowe kompetencjach: w sensie treści
– bardziej twórczych niż odtwórczych, a w sensie charakteru
roli zawodowej – odchodzących od funkcji przekaziciela i
egzekutora do roli przewodnika i tłumacza.
|
|