Czy(m)
jest teatr edukacyjny? Tytułem wstępu
________________________________________
W całej
historii teatru jako uchwytnego fenomenu im bliżej współczesności,
tym częściej pojawiają się pytania o jego istotę, źródła i
przyczyny powstania, o formy scenicznej prezentacji, a szczególnie
o zakres publicznego oddziaływania.
Po raz
drugi mamy możliwość spotkać się w ramach seminarium
i warsztatów teatralnych zorganizowanych przez Słupski Ośrodek
Kultury - tym razem pod hasłem Teatr edukacyjny - komunikacja
bez granic.
Ponownie
zaprosiliśmy do udziału w dyskusji tych, którzy zawodowo są lub
byli związani z twórczością teatralną. Część osób od razu
wyraziła swój sprzeciw wobec zaproponowanego pojęcia „teatr edukacyjny”, gdyż ich zdaniem to dwie odmienne, być może
wykluczające się dziedziny. Inni z kolei twierdzili, że
przymiotnik edukacyjny jest zbędny, bo teatr w swej istocie od
zawsze chciał pouczać. Kto ma rację? Być może przybliżą nas
ku prawdzie zebrane w tym tomie artykuły.
Spór
o teatr edukacyjny warto zacząć od sformułowania pytania, czy(m)
w ogóle jest teatr edukacyjny? Czy nie jest tak, że miano „edukacyjny”
przypisuje się na zasadzie podkreślenia jego szczególnej
odmienności na tle pozostałych rozmaitości świata teatru.
„Teatr
edukacyjny - pisze w swoim artykule S. Miedziewski - to
kategoria dydaktyczna... specjalnie wyodrębniona działalność
teatralna... jakbyśmy zapomnieli, że 'sztuka zawsze poucza', cytując
Mikołaja Gogola”.
Dlaczego
więc teatr edukacyjny, a nie pouczający, kształcący,
umoralniający, uwrażliwiający...? Być może pojęcie to
stworzono świadomie.
Konkretny
człowiek w pewnym okresie swego życia może być rozpatrywany jako
rezultat procesów wychowawczych. Najczęściej taka sytuacja ma
miejsce, kiedy dana osoba wejdzie w kolizję z prawem. Okazuje się
wtedy, że trudno rozdzielić to, co jest efektem zamierzonych,
zorganizowanych wpływów zawodowych wychowawców od wpływu
wychowawców nieprofesjonalnych, naturalnych, od środowiska
lokalnego, od ustroju ekonomicznego i politycznego czy kultury ( w
tym również teatru)...
Znany
współczesny pedagog - Zbigniew Kwieciński - zaproponował użycie
pojęcia „edukacji”
jako najszerszej kategorii obejmującej wszystkie procesy
szczegółowe rozwoju, wychowania i wpływu, oddziaływania na zmianę
osobowości. „Edukacja
to więc ogół wpływów na jednostki i grupy ludzkie, wpływów
sprzyjających takiemu ich rozwojowi i wykorzystaniu posiadanych możliwości,
aby w maksymalnym stopniu stały się świadomymi i twórczymi członkami
wspólnoty społecznej, narodowej, kulturowej i globalnej oraz by
stały się zdolne do aktywnej samorealizacji, niepowtarzalnej i
trwałej tożsamości i odrębności, były zdolne do rozwijania własnego
Ja poprzez podejmowanie 'zadań ponadosobistych', poprzez
utrzymywanie ciągłości własnego Ja w toku spełnienia zadań
dalekich. Edukacja to ogół czynności prowadzenia drugiego człowieka
i jego własnej aktywności w osiąganiu pełnych i swoistych dlań
możliwości, jak też ogół wpływów i funkcji ustanawiających i
regulujących osobowość człowieka i jego zachowanie w relacji do
innych ludzi i świata”.
Jeśli
więc używamy określenia teatr edukacyjny, powinniśmy mieć na
uwadze coś więcej niż „dydaktyzm”,
sposób kształcenia, uwrażliwianie... Minęła bowiem epoka
pedagogiki instrumentalnej, a z nią modelowe kształcenie osobowości,
właśnie na rzecz wspierania czy sprzyjania rozwojowi człowieka.
W myśl
cytowanej definicji trudno się więc dziwić, że tak pozytywnie do
samego pojęcia i idei teatru edukacyjnego nastawieni są pedagodzy,
ale jednocześnie trzeba się zastanowić, dlaczego tyle negatywnych
emocji wywołuje to określenie wśród samych twórców teatru.
Dlaczego przymiotnik edukacyjny, który powinien się kojarzyć z
rozwojem osobowości, twórczej postawy czy samorealizacji człowieka,
odbierany jest jako „dydaktyzm”,
co sygnalizuje właśnie w swoim artykule Daniel Kalinowski.
Wydawałoby
się, że nie ulega wątpliwości fakt, iż spośród dziedzin
sztuki, które wielokrotnie wzbogacają doświadczenie odbiorcy i
sprzyjają rozwijaniu postaw humanistycznych - szczególna rola
przypada teatrowi. Zwracają na to uwagę zarówno teoretycy i
historycy teatru, jaki i filozofowie już od czasów starożytnych.
Pomijamy w tym miejscu analizę współczesnej estetyki teatru i jej
znaczenia dla procesu edukacyjnego, gdyż jest ona obszernie opisana
w literaturze, podobnie jak i wyprowadzona na jej podstawie
klasyfikacja wychowawczych funkcji teatru.
Stąd zrozumiałe są intencje tych autorów, którzy twierdzą, że
teatr ze swej natury ma charakter edukacyjny. Dodawanie więc
takiego przymiotnika sprawia wrażenie zbędnego dookreślenia.
Wydaje
się jednak zasadne postawienie pytań: czy każde dzieło teatralne
spełnia owe znaczące (z wychowawczego punktu widzenia) funkcje
wobec każdego odbiorcy, czy twórcy (wykonawcy) w procesie
powstawania przedstawienia świadomie dążą poprzez użycie
odpowiednich środków artystycznych do tego, by mieć taki a nie
inny wpływ na odbiór ich dzieła, a jeśli tak, to czy mogą do końca
wpływać na efekt swoich działań?
Wiele
zależy od tego, kim jest odbiorca. Czy jest to człowiek o szczególnej
wrażliwości estetycznej; czy przeciętny, zadowalający się
odebraniem od dzieła tego, do czego zachęca stereotyp; czy jest to
osoba „wczuwająca się” w przedmioty i osoby w sztuce; czy wreszcie jest to
osoba „rozumiejąca”, uświadamiająca sobie specyficzne wartości dzieła,
mająca możliwość dokonania oceny (akceptacji lub
odrzucenia).
Mimo
woli zbliżyliśmy się do kwestii estetycznych. Wydaje się, że o
tym samym - próbując wyjaśnić zachowanie widza - pisał już
Arystoteles: „Litość
i trwogę może więc wzbudzać albo oprawa sceniczna albo też - co
jest rzeczą doskonałą i świadectwem wyższego talentu
poetyckiego, mogą być one wynikiem samego układu zdarzeń”.W literaturze podkreśla się, że doznanie katharsis nie byłoby
możliwe bez mimetycznego zorganizowania świata przedstawionego i
zdarzeń w jego obrębie. Wynika stąd, że na przeżycie teatralne
ma wpływ także phronesis - a więc zrozumienie. Niekiedy szczególna
siła współbrzmienia katharsis i phronesis pozwala widzom na „niewidoczne”, tajemne zaangażowanie
w grę czy, jak pisze H. Kindermann „widzowie
są wzywani do współprzeżywania, współcierpienia albo współoburzenia,
współśmiechu albo współpogardy - choćby z jawnego dystansu”.
W
opracowaniach poświęconych publiczności odnaleźć można wiele
wypowiedzi, podkreślających jej znaczącą (aktywną) rolę wobec
tego, co rozgrywa się przed jej oczami. Ale i tu sytuacja się
komplikuje, bowiem dla przykładu dla Brechta widz miał być
obserwatorem, krytykiem, myślicielem a tymczasem dla Artauda wręcz
emocjonalnie zaangażowanym uczestnikiem rytuału.
Te, z
konieczności uproszczone, uwagi o widzu podsumować może myśl P.
Pavisa, iż „każda
inscenizacja nawet najbardziej zdawałoby się prosta i klarowna
'zmienia' tekst i może poddać go takiej interpretacji, jakiej
trudno by szukać w komentarzach ustnych czy pisanych, może też
wydobyć z tekstu odcienie tak subtelne, że wprost trudne do
wypowiedzenia”.
Ale to ostatecznie widzowie nadają temu, co
postrzegają znaczącą strukturę. I nawet w przypadku tego samego
przedstawienia za każdym razem inne mogą być relacje między
widzem a spektaklem. Tych interakcji będzie tak wiele, jak osób
uczestniczących w spektaklu. I choć do końca nie zbadane,
wiadomo, że są znaczące dla aktu komunikacji, jaki się w takiej
sytuacji tworzy.
Zainteresowanych
szczegółową problematyką procesu komunikowania odsyłamy do
literatury.W
tym miejscu pragniemy jedynie zasygnalizować złożoność
problemu, jakim są określone relacje między ludźmi ukształtowane
w trakcie przedstawienia. Efekt odbioru to wypadkowa wielu czynników,
tkwiących zarówno w samym odbiorcy, jak i w kontekście rozgrywających
się zdarzeń. „Różnorodne
konteksty historyczne i polityczne, różnorodne doświadczenie własne
- pisze Jupi Podlaszewski - sprawiły, że twórczo reagujący
widz kreował swoje znaczenia i na kanwie wrażeń wyniesionych z
teatru, jak lektura zadana do domu, pisał swoją poezję”.
Pojawia
się więc kolejne pytanie, czy twórcy teatru mogą mieć wpływ na
to, by ich potencjalny widz był bardziej aktywny, twórczy.
Wychodzi temu naprzeciw szeroko rozumiana edukacja teatralna:
przedstawienia, warsztaty, wizyty w budynku i na zapleczu teatru czy
spotkania z aktorami. W jej formule mieści się również teatr
edukacyjny.
Co więc
kryje się pod tym pojęciem, próbuje odpowiedzieć na wstępie
swojego artykułu Jerzy Moszkowicz. Może teatr edukacyjny to ten,
który funkcje kształcące przedkłada ponad wszystkie inne, czyniąc
z nich podstawowy cel swojego działania. W ramach takiego założenia
mieścić się mogą różne formy: od dram począwszy, przez teatr
szkolny po tzw. teatr lekturowy (charakterystyczny dla polskich
teatrów dramatycznych). „Funkcja
edukacyjna - pisze dalej Moszkowicz - ma w tym przypadku
charakter nadrzędny, chociaż zdarzają się przedstawienia nie
pozbawione ambicji artystycznych. Tuż obok znajduje się chałtura
szkolna, której funkcja edukacyjna wynika nie tylko z doboru
repertuaru i jego uproszczonej interpretacji, ale i z samego faktu
wystąpienia w szkole, miejscu przynależnym bardziej wiedzy niż
sztuce”.
Zmusza
nas to do refleksji, czy tak musi być? Czy „pogadankę aktorów w kostiumach” - czego jesteśmy niejednokrotnie świadkami - można
w ogóle nazywać teatrem? Z pewnością określanie tego mianem
edukacyjny jest nadużyciem
Można
by w uproszczeniu powiedzieć, że „dobry teatr”
obroni się wszędzie, wszak może jeszcze trudniej
stworzyć magię teatru na ulicy, rynku czy w więzieniu. Dlaczego
więc brak ambicji artystycznych ma usprawiedliwiać to, że jest to
teatr w szkole. „Sztuka
teatru - pisze Mirosław Gliniecki - nie ma nic wspólnego z
tak zwanym nagłym olśnieniem poety. Powstaje podczas wielu prób,
walk o przypadek i z przypadkiem. Rodzi się często w ukryciu.
Nierzadko w bólu niemocy wyartykułowania przez aktorów”.
Zawsze jednak zdaniem autora „prowokuje
do uczestniczenia w duchowym święcie, jakim jest przeżycie wspólnej
Tajemnicy świadomej obecności”.
Jak w każdym procesie twórczym, efekt bywa różny - zarówno w
teatrze amatorskim jaki i zawodowym. Bo choć teatr jest zawsze
widowiskiem artystycznym, to tylko czasami bywa dziełem sztuki.
Lecz choć to rzadkość, takie „perełki”
znaleźć można wśród twórców w różnym wieku.
Proces
edukacyjny wspierany jest przez teatr również w innych krajach.
Chcielibyśmy jako przykład pokazać, na czym polega aktywny udział
uczniów w angielskim teatrze edukacyjnym. W trakcie przedstawienia
na przykład następuje zatrzymanie akcji scenicznej i stworzenie możliwości
porozumiewania z postacią sztuki, interweniowania w trudnych
momentach akcji. Bywa, że uczniowie idąc do teatru otrzymują
jakieś konkretne zadanie, na przykład wejścia w rolę
dziennikarzy i przeprowadzenia wywiadu z aktorami. Często w
programie proponuje się warsztaty dramowe, w których aktorzy, nie
wychodząc ze swych ról, przedstawiają różne sytuacje
konfliktowe, a zadaniem uczniów - zaangażowanych w nie - jest
dopomóc podjąć decyzję, rozwiązać problem.
Teatr
edukacyjny w Anglii to systematycznie prowadzona w danym środowisku
współpraca ze szkołami. Wspólne ocenianie (twórców i pedagogów)
zasadności podejmowania dla danej grupy wiekowej konkretnych tematów,
a także organizowanie warsztatów teatralnych i dramowych dla
nauczycieli. Dostarczanie im materiałów mogących służyć pomocą
w przygotowaniu uczniów do zajęć w teatrze. Te wybrane działania
można z całą odpowiedzialnością podsumować słowami: rzetelność
i profesjonalizm.
Prezentowana
książka nie jest zbiorem gotowych recept na to, jaki winien być
teatr edukacyjny. Bo to taże dla nas wszystkich powinien być twórczy
proces poszukiwań. Mamy nadzieję, że przedstawione w artykułach
refleksje znanych twórców z różnych środowisk naszego kraju będą
miały wpływ na zwiększenie świadomości tych, którzy zajmują
się edukacją teatralną, by w przyszłości tworzony przez nich
teatr nie utracił tego, w czym jego siła.
Z treści
prezentowanych artykułów wynika, że większość autorów rozumie
teatr edukacyjny, jako możliwość współudziału dzieci, młodzieży
(i nie tylko) w przedstawieniu teatralnym. Przy czym to współuczestnictwo
w spektaklu może być zarówno w roli widza jaki i aktora. W obu
przypadkach niezbędne jest przestrzeganie pewnych praw - o których
piszą właśnie autorzy tomu - warunkujących skuteczność działań
teatralnych. Mamy świadomość, że sztuka teatru jest znaczącym
elementem edukacji teatralnej. Nie zapominajmy przy tym, że służy
przede wszystkim edukacji człowieka.
Kolejność
proponowanych artykułów nie jest przypadkowa. Rozpoczynamy od Rozmyślań...
Daniela Kalinowskiego i jego tezy edukacja i teatr - czy
można to połączyć? W jakimś sensie jest to przedłużęnie
tego, co sygnalizujemy we wstępie. I tam Czytelnik nie znajdzie
jednoznacznej odpowiedzi, rozszerza się jednak pula możliwych
argumentów. Autor rozpatruje różne formy edukacji teatralnej i
dokonuje często krytycznej oceny podejmowanych działań.
Jan
Wyrwas - autor drugiego artykułu - w swej „podróży do źródeł”
teatru religijnego i jego najwcześniejszego przejawu,
Visitatio sepulchri, stawia dalej posuniętą tezę. W przeciwieństwie
do pierwszego autora, na przykładzie teatru religijnego wykazuje, iż
teatr ten ze swej istoty mógł pełnić funkcję edukacyjną. Co więcej,
mogła ona przyczynić się do rozwoju kolejnych form teatru średniowiecznego.
Na
przestrzeni wieków rozwijała się nie tylko sztuka teatru.
Odkrywano nowe aspekty wiedzy o człowieku i możliwościach jego
rozwoju. W tym kierunku będą zmierzać kolejno prezentowane
teksty. Na wybranych przykładach spróbujemy przedstawić wpływ
teatru na rozwijającego się człowieka. Lucyna Maksymowicz w
artykule Od zabaw dramatycznych ku wyrażaniu siebie i
komunikacji próbuje scharakteryzować naturalną drogę
przemiany zabaw dramatycznych w twórcze i dalej poprze dramę ku młodzieńczej
ekspresji na scenie. Autorka sygnalizuje, iż warto zachęcać
dzieci, by od zabawy przechodziły do twórczych działań
artystycznych. „Najpierw
- jak pisze - skłaniamy dzieci, aby czuły i pojmowały, a
następnie żeby uświadomiły sobie swoją wiedzę, by wreszcie
skierować je w kierunku jasności ekspresji, aby nie tylko odgrywały
swoje pomysły, ale umiały je organizować”.
W tym - zdaniem autorki - tkwi aspekt edukacyjny działań ucznia -
aktora, osiągany przez połączenie spontanicznej twórczości
dziecięcej z pewnego rodzaju dyscypliną języka teatru. A w
przypadku młodego człowieka jest to jednocześnie atrakcyjny sposób
rozwijania i doskonalenia kompetencji komunikacyjnych.
Również
Zofia i Zbigniew Wójcikowie podejmują problem tworzenia
przedstawienia teatralnego przez dzieci i młodzież. Zdaniem autorów
taka właśnie forma, gdzie uczeń staje się często współtwórcą
scenariusza i aktorem, może mieć ogromne znaczenie dla jego
rozwoju. A jednak proponowana forma teatru dziecięcego często
tworzona w placówkach oświatowych, nie zawsze spełnia funkcje
edukacyjne. Co zrobić, by mali aktorzy poczuli smak tworzenia, by
umieli znaleźć sposób na mówienie o sobie i świecie , w którym
żyją; by wreszcie przemawiali na scenie w swoim imieniu - oto
niektóre z teatralnych zadań, jakie niewątpliwie sprzyjają
rozwojowi. Jak to czynić, podpowiadają w swym artykule Zofia i
Zbigniew Wójcikowie.
Następne
teksty przybliżają nam specyfikę pracy teatralnej z młodzieżą
szkół średnich (Alice Østerbog,
Stanisław Miedziewski). Można powiedzieć, że w świat teatru
wkracza człowiek bardziej dojrzały. Już sam tytuł artykułu
Stanisława Miedziewskiego - W stronę poezji pedagogiki.. skłaniać
może do refleksji, na ile edukacja może być poezją, a w jakim
stopniu udręką zarówno dla ucznia, jak i nauczyciela. „Gdyby
się udało przeprowadzić sztuczne karmienie pięknem, pięknością.
Absolutnie nie chcą czerpać pełnymi garściami ze skarbca wartości
nieprzemijających. Więc zmusić! Wprowadzić przez gumową rurkę
pewne ilości piękna”.
Autor, cytując Tadeusza Różewicza, zadaje nam pytanie, w
jakiej mierze mamy prawo, a na ile obowiązek edukacji młodych także
poprze teatr. I mimo, iż sam w swej pracy reżyserskiej z młodzieżą
często doznaje poczucia dyskomfortu, wynikającego z sytuacji
opresyjnej wobec młodych adeptów sztuki (publiczności), to jednak
uważa, że warto podjąć walkę o zaszczepienie w nich przekonania
Goethego, że „Największym
szczęściem dzieci tej ziemi jest jedynie osobowość”.
Czynić to jednak trzeba tak, by praca zmierzała w stronę „poezji”.
Jerzy
Moszkowicz rozważa problem relacji pomiędzy teatrem a edukacją
na bazie teatru alternatywnego, a ściślej teatru studenckiego lat
siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jest to ciekawy przykład,
gdyż sami twórcy owego teatru niechętnie odnosili się do
etykietek typu „polityczny”,
„społeczny”
czy „edukacyjny”.
I chociaż teatr studencki nie widział siebie jako
edukacyjnego, to zdaniem autora chciał za pomocą swojej sztuki, a
także poza nią, kształtować rzeczywistość. Rzeczywistość tę
opisywał, próbował diagnozować, a przede wszystkim kontestował.
Był to teatr zakazanych autorów, a jeszcze bardziej zakazanych
poglądów. „Można
powiedzieć - podsumowuje Moszkowicz - że uczestnicy ruchu
teatru studenckiego, zarówno twórcy przedstawień, jak i ich
wierni odbiorcy, wspólnie przechodzili kurs edukacji obywatelskiej”.
A przy tym wszystkim tworzyli wybitne przedstawienia
pod względem artystycznym.
We współczesnych
czasach coraz trudniej znaleźć ludziom język porozumienia, a
jednak zdarza się to nawet w obrębie subkultur (Jerzy
Fedorowicz - Skini i punki grają Szekspira), różnych
regionów, a nawet narodów (Jupi Podlaszewski - Teatr
milczący), właśnie dzięki uniwersalnemu językowi teatru. Myślą
przewodnią kolejnych artykułów jest jednak coś więcej niż
porozumienie. To możliwość budowania dzięki teatrowi tolerancji
dla kultur odmiennych, bez której nie byłoby mowy o jakichkolwiek
wspólnych działaniach (Małgorzata Sporek-Czyżewska, Wojtek
Szroeder oraz Jaromir i Joanna Szroederowie).
Rozważając
problem teatru edukacyjnego, nie sposób pominąć „teatru dla życia”
- kierunku wyodrębnionego przez kolejnego autora, Lecha
Śliwonika. „Teatr
dla życia zatem to wykorzystanie teatralnych metod pracy oraz możliwości
tkwiących w produkcie teatralnym ( spektaklu) dla osiągnięcia założonych
celów w dziedzinach nieartystycznych, a społecznie istotnych:
edukacji, resocjalizacji, rehabilitacji, psycho i socjoterapii.
Drugoplanowość zadań artystycznych nie wyklucza osiągnięcia
poziomu wysokiej sztuki (przykład - światowe sukcesy Olsztyńskiej
Pantomimy), ale nie stanowi celu głównego. Można by powiedzieć,
że w tym przypadku teatr (praca teatralna) najbardziej się odrywa
od sztuki i zbliża do życia”.
Autor od wielu lat towarzyszy - jak sam pisze - działaniom
z tego obszaru, jest przekonany o rosnącym znaczeniu i o konieczności
wprowadzania ich do społecznej świadomości. Podkreśla przy tym
szczególną rolę prowadzących zajęcia, wyróżniając w tym
zakresie tych, którzy kiedyż sami uczestniczyli (tworzyli) w
teatrze alternatywnym. „Nie
jest dziwne - czytamy w artykule - że z tego niewielkiego świata
wyszło tak wielu zatroskanych o cudze losy. Bo właśnie ten teatr
legitymował się zawsze szczególną wrażliwością społeczną".
Przywołany cytat, to kolejny dowód na to, iż teatr sprzyjać może
rozwojowi człowieka - uczestniczącego w roli widza, jak i samego
twórcy teatralnych działań.
Teatr
wychodzi naprzeciw ludziom szczególnie potrzebującym pomocy
(chorym, niepełnosprawnym, więźniom...), wkracza w obszary
dewiacji społecznych i, co ciekawe, okazuje się efektywnym środkiem
terapii przez sztukę. Sygnalizowaliśmy już złożoność procesu
interakcji widowni i sceny, jest to wciąż interesujący problem
dla badaczy. Kolejne trzy artykuły, których autorami są
psychologowie, omawiają niektóre aspekty percepcji przedstawienia
teatralnego. Specyfikę komunikacji teatralnej przybliża wypowiedź
Józefy Sołowiej Teatr a metafora. Zdaniem autorki
zakres i siła komunikowania w przedstawieniu teatralnym zwiększa
się dzięki obrazowości przekazu. Język obrazowy najczęściej
posługuje się metaforą, a „emocjonalność
wiążąca się z mechanizmem metaforyzacji, który jest podstawą
tworzenia i odbioru przenośni, wyjaśnia siłę oddziaływania tego
rodzaju komunikatu. Uczucia motywują do działania, pogłębiają
proces rozumienia, utrwalają zapamiętywanie".
Konieczność
znajomości niektórych aspektów percepcji, które umożliwiają
bardziej świadome tworzenie struktury spektaklu o charakterze
terapeutycznym - podkreśla Inka Dowlasz (Terapeutyczne
aspekty teatru). Będąc nie tylko psychologiem, ale przede
wszystkim reżyserem, autorem scenariuszy wprowadza nas w tajniki
rzemiosła teatralnego, warunkującego skuteczność terapeutycznego
oddziaływania. Omawiane w artykule spektakle poruszają problemy człowieka
w jego własnym środowisku , w świecie. Wiele miejsca zajmuje
problem wewnętrznego konfliktu człowieka, braku harmonii,
solidnego oparcia. Formalnie są to bardzo proste, całkowicie
odteatralizowane widowiska. Jak twierdzi sama autorka, jej spektakle
z założenia mają trafiać przede wszystkim do serca. Serce, jak mówił
Fiodor Dostojewski, jest mądrzejsze niż ludzki rozum.
Podobnie
ujmuje problem terapii poprze teatr kolejny autor, Karol Krzyżanowski
(Teatr a terapia). Terapeutyczna rola teatru zaczyna się
wtedy, gdy człowiek może urzeczywistnić na scenie, w sposób społecznie
akceptowany, swoje marzenia, pragnienia bycia kimś innym. Jest to
jedna z ról teatru - jak pisze autor - dająca człowiekowi możliwość
wyrażania siebie, doświadczania siebie i przeżywania siebie,
takim jakim chciałby być lub boi się być i nigdy w realnym świecie,
z różnych powodów, nie będzie. Inną rolą teatru jest edukacja,
przekazywanie treści, które mają spowodować zastanowienie się
widza nad sobą, nad istotnym problemem społecznym, rysuje się
tutaj wyraźnie jego funkcja profilaktyczna, publicystyczna, ale też
terapeutyczna. Przekaz ten odbywa się zarówno kanałami
werbalnymi, jak i niewerbalnymi. Zwłaszcza komunikaty niewerbalne
odgrywają tutaj znaczącą rolę. Treści mogą bowiem docierać do
osób chorych, upośledzonych umysłowo, z łatwością odbierają
je również dzieci. W teatrze, podobnie jak w terapii, odbywa się
przekaz nieograniczony żadnymi ramami konwencji czy możliwościami
percepcji. To co najistotniejsze i dotąd nieznane jest możliwe do
przekazania i przeżycia. Teatr jest zatem jedną z nielicznych form
przekazu, dającą możliwości komunikacji „bez granic”.
Dyskusję
o teatrze edukacyjnym zamyka artykuł Mirosława Glinieckiego Teatr
ku człowiekowi. O istocie teatru - zdaniem autora stanowi człowiek
ze swoją wiecznie niezaspokojoną potrzebą poznawania i
poszukiwania. Ulegając teatralnej prowokacji jaką może być
spektakl i związane z nim przeżycie, człowiek - tak aktor jak i
poprzez niego widz - odkrywa swoje wnętrze. Staje się otwarty na
przyjęcie określonych emocji, często ułatwiających
samopoznanie.
Pozwalając
na „stawanie się”
rzeczywistości na scenie, obnażając wszelkie przywary
ludzkiego życia, teatr nie ma wobec człowieka żadnych tajemnic.
Co więcej; dodaje wartości jego życiu. Witkacy twierdził, że człowiek
może odzyskać „cechy
konstytuujące człowieczeństwo" właśnie poprze teatr.
Szukając w nim wartości naczelnych dla swojego życia może odnaleźć
siebie.
W
drugiej części książki proponujemy czytelnikom (studentom,
instruktorom) kilka scenariuszy teatralnych przedstawień. Nie po to
jednak, aby były one gotowym wzorcem do powielania!
Chcieliśmy
pokazać, jakie teksty pojawiają się wśród dziecięcego i młodzieżowego
repertuaru. Często powstają jako rezultat poszukiwań całego
zespołu lub stanowią adaptację znanych tekstów twórców dziecięcych
albo też są pisane specjalnie pod kątem grupy, jaką opiekuje się
instruktor. Jej przeżycia stają się inspiracją do zarysowania
fabuły. Autorami większości proponowanych scenariuszy są
nauczyciele. Uczyniliśmy tak świadomie, by innych zachęcić do własnych
prób tworzenia przedstawień, by nie tracili swojej energii na
poszukiwaniu sprawdzonych scenariuszy, bo mogą one zawieść
oczekiwania naszej grupy i nas samych.
Lucyna Maksymowicz &
Mirosław Gliniecki
|
|