Terapeutyczne
aspekty teatru
_________________________
Hasło terapii przez sztukę, podejmowane w różnych
miejscach, zwraca uwagę na te aspekty teatru, które towarzyszą człowiekowi
w jego zmaganiach i - co najistotniejsze - stanowią zaczyn
konstruktywnych przeobrażeń. Antyczny teatr to również miejsce
wielkiego publicznego oczyszczania dusz i potężne
narzędzie utrzymania równowagi społecznej. Tłumaczy to
chociażby fakt, że biednym Ateńczykom miasto dopłacało do biletów.
W naszej polskiej tradycji Leon Schiller zwracał wyraźną
uwagę na możliwości społecznego oddziaływania teatru. Schiller
podkreślał jednocześnie, iż nie należy się łudzić, że
widownia pragnie być edukowana czy umoralniana. Wręcz odwrotnie!
Wartości wyższego rzędu muszą być umiejętnie wplecione w różne
rzeczy przykuwające uwagę widowni.
Jerzy Grotowski dokonał dzieła odteatralizowania rzemiosła
teatralnego w kierunku jego uczłowieczenia. Zasadnicze pytanie,
jakie stawiał dotyczyło jakości życia, rozwoju, uczynnienia
wartości, a teatr, z całą swoją nawarstwioną ilością procedur
był miejscem, obszarem, w którym dokonywał się jego zasadniczy,
życiowy eksperyment.
Jerzy Fedorowicz - wychowanek Starego Teatru im. Heleny
Modrzejewskiej w Krakowie, współpracujący
jako aktor z najwybitniejszymi reżyserami swojego pokolenia - został
przeniesiony, jako ochotnik do teatru w Nowej Hucie. W ciągu dziesięciolecia
swojej dyrekcji stworzył podwaliny teatru, który wzrusza, uczy i
pomaga żyć.
Niniejsza praca ma uściślić, jakimi środkami staramy się
sprostać oczekiwaniom, jakie wywołuje hasło terapii przez sztukę.
Pominiemy tu zagadnienia związane z rzemiosłem scenicznym
takie jak konstruowanie roli, psychologia samego aktorstwa,
budowanie napięcia, organizowanie przestrzeni scenicznej, itp.
Zajmiemy się natomiast omówieniem niektórych prawideł
stosowanych w psychoterapii, użytecznych również w teatrze.
Rozważmy na początek niektóre aspekty percepcji, których
znajomość umożliwia
bardziej świadome budowanie struktury spektaklu teatralnego już na
poziomie scenariusza. Skomplikowana i nie do końca jeszcze poznana
procedura kodowania informacji płynących do naszego umysłu ma
swoje elementarne prawidłowości. Okazuje się, że inne aspekty
rzeczywistości koduje lewa półkula mózgu,
a inne prawa. I tak np. w teatrze podążanie linearne jest
odbiorem lewopółkulowym. Lewa półkula mózgu koduje i łączy ze
sobą znaczenia,
sprawia, że podążamy za akcją. Kojarzymy ze sobą fakty, porównujemy
je, układamy w logiczne ciągi.
Równolegle toczą się niezwykle interesujące procesy
prawopółkulowe. Możliwe tu jest nagłe i całościowe spojrzenie,
olśnienie, wgląd. Możliwa jest dzięki procesom prawopółkulowym
analiza wertykalna i wiele innych subtelnych procesów. Skrajnym
przykładem teatru adresowanego do prawopółkulowego odbioru może
być teatr da-da. Udany przykład dadaistycznego przekazu mieliśmy
na scenie pod Ratuszem - Symfoniczna
wazelina.
Zazwyczaj jednak strumień informacji przebiega dwutorowo.
Jest więc naturalne to, że świadomie założone przesłanie
sztuki w odbiorze widowni układa się w odmienną mozaikę znaczeń.
Dzieje się tak dlatego, gdyż czym innym jest lewopółkulowy
proces kojarzenia logicznego a czym innym odbiór emocjonalny,
intuicyjny - prawopółkulowy.
Spektakl teatralny, dzięki tym właściwościom, działa
jak złożona metafora.
Dodać przy tym należy, że dla naszej percepcji czym innym jest
przesłanie sztuki a czym innym metafora, w jaką się rzecz ułoży
w umyśle widza. Tak więc sensu i logicznych powiązań
przyczynowo-skutkowych poszukuje lewa półkula. Prawa zaś chwyta
całość, tworzy całości, związuje z osobistym doświadczeniem
widza. To dzięki prawopółkulowym procesom widz, mówimy, stwarza
sobie swój własny spektakl, wiąże wrażenia w oryginalną, sobie
tylko wiadomą wartość.
Pytanie więc, jak
rzecz może działać na poziomie metafory pojawia się już
przy konstruowaniu scenariusza. I tak na przykład w Odlocie ważną sugestią wplecioną, podaną do prawopółkulowego
odbioru było przekonanie, że każde, nawet najgorsze doświadczenie
może nas czegoś nauczyć. W kluczowej scenie, zatrucia rodziny
przez środek odurzający, musieliśmy odstąpić od całej
sekwencji pojednania między rodzicami, gdyż wskazana wyżej
sugestia mogła zostać zdominowana przez pseudosugestię, że na
przykład doświadczenie narkotykowe może mieć pozytywne aspekty.
W tym wypadku jednak, kiedy chcemy absolutnie i zdecydowanie
powiedzieć „nie”
przy temacie narkotyków, musimy tak postępować, aby
komunikat był jednoznaczny.( Sekwencję pojednania umieścić
w innym kontekście).
Zanim przejdziemy do zasygnalizowania
perspektywy, z jakiej widz ujmuje rzeczywistość teatralną, czyli pozycji
warto zwrócić uwagę na zagadnienie dostrojenia.
Czym jest dostrojenie, można się przekonać bardzo łatwo.
Wystarczy wejść do salonu samochodowego, wyjąć chusteczkę i
wytrzeć nos. Można się spodziewać, że sprzedawca, po jakimś
czasie, też wyciągnie
chusteczkę i... wytrze nos. To jest mały element dostrojenia.
W Odlocie
babcia-aktorka opowiada swoją historię zaprawioną pikantnymi
szczegółami. Co robi tak naprawdę? Zajmuje świadomy umysł
swojej wnuczki i widowni
(dostrojenie) po to, żeby w kulminacyjnym momencie przejąć
prowadzenie i włączyć w opowiadanie pozytywną sugestię.
Tak więc, aby równolegle do akcji toczyły
się niezwykle skomplikowane procesy prawopółkulowe, należy baczyć
na procedury dostrojenia. Być może dlatego współczesne sztuki
cieszą się takim powodzeniem. Nie dlatego, że one odkrywają coś
zasadniczo nowego czy
innego. Są skuteczniejsze właśnie dzięki procedurom dostrojenia.
Łatwiej dostroić się do widowni komuś kto dziś żyje i
przeżywa w dzisiejszych warunkach odwieczny przecież
dramat.
Artyści wyczuwają to instynktownie i być może dlatego w
tradycji teatru, w minionych stuleciach, roiło się od przeróbek,
trawestacji. Nie było kultu praw autorskich.
Tak więc, w teatrze, który ma oddziaływać na głębsze
pokłady psychiki odbiorcy fabuła winna zaabsorbować świadomą część
umysłu widza i zarysować obszar,
w jakim będziemy się poruszać.
W Toksycznych rodzicach
na przykład nie byliśmy
zainteresowani pokazaniem tego, jacy to potrafimy być okropni. Wyłącznie
w celu dostrojenia pokazujemy
ludzi skłóconych, niejednokrotnie w sytuacjach, o których lepiej
nie pamiętać. Dostrojeniu służyć
może przestrzeń sceniczna. W Toksycznych
rzecz dzieje się w jakimś mrocznym miejscu (jakim potrafi być
nasz umysł), a bohaterowie, co rusz dają upust kotłowaninie
trudnych do wypowiedzenia pretensji wyolbrzymionych przez emocje.
Jest dowiedzione, że taki rodzaj spowiedzi oczyszcza i uwalnia umysł.
Chyba, że robi się to jak Marmieładow u Dostojewskiego w kółko
i w kółko, przy kawiarnianym stoliku.
Aby uświadomić sobie celowość niektórych zabiegów,
takich jak monologi, szybkie zwroty akcji, zatrzymanie akcji czy
urwanie przed pointą, zwróćmy uwagę na to, jakie mogą być
implikacje punktu widzenia.
Punkt widzenia, czyli pozycja z jakiej patrzymy na spektakl i
interpretujemy to, co dzieje. Możemy, i tak się najczęściej
dzieje, patrzeć na świat wyłącznie ze swojego punktu widzenia.
Ten punkt widzenia może sprawić, że trudno nam jest zrozumieć,
że ktoś o tej samej sprawie może myśleć inaczej. Wczuwając się
w położenie drugiego opuszczamy swoją egocentryczną pozycję,
zmieniamy jednocześnie punkt widzenia. Możliwa jest też pozycja
trzecia, mianowicie patrzenie na rzeczy z całkiem neutralnego
punktu z zewnątrz. Patrzymy na obraz, na którym możemy zobaczyć
i siebie, i partnerów, jak w
teatrze. W teatrze właśnie.
Przechodzenie ze swojego punktu widzenia do punktu widzenia
drugiej osoby i popatrzenie z punktu widzenia obserwatora w
naturalny sposób odbywa się w
teatrze. W Odlocie mamy
przedstawioną rodzinę, która ugrzęzła w pretensjach i
niezadowoleniu. Jednym z elementów, charakteryzujących ten
konflikt, jest wyolbrzymianie. Aby pomóc ujrzeć sprawy w należytych
proporcjach, wprowadzamy jako wątek drugoplanowy dramat osoby, która
nie ma domu. Ten prosty zabieg zestawienia dwóch światów w jednej
przestrzeni teatralnej pozwala na wyjście ze swojej pozycji i
przybranie pozycji świadka. Pozwala
to na uchwycenie należytej perspektywy.
Pozycji wczuwania się sprzyja teatralna forma monologu.
Wczuwaniu się towarzyszą procesy uwalniające sztywność,
przerywające błędne koło destruktywnych reakcji. Uświadamia się
jednocześnie, do jakiego stopnia każdy konflikt z drugą osobą
jest odzwierciedleniem braku wewnętrznej harmonii.
Duża scena zwiększa możliwości eksploatowania pozycji świadka.
Wystawiając Tajemnicę Bożego
Narodzenia podjęliśmy się
zadania przeprowadzenia widowni od położenia, w którym
zazwyczaj jest, czyli stanu obarczenia problemami życia
codziennego, do stan przeżycia chwil ciszy.
Mówi się, że współczesny człowiek ma tyle kłopotów ze
sobą, bo nienawidzi ciszy. Zadaniem naszym było tak manewrować
akcją między tymi dwoma aspektami rzeczywistości: hałasem oraz kłótnią
i ciszą, żeby szala w naturalnym następstwie zdarzeń przechyliła
się na właściwą stronę, czyli pozostała możliwość wspólnego
doznania ciszy, w całym jej majestacie i zwyczajności.
Amerykanie dowiedli, że przeżywanie takich właśnie momentów
działa na organizm ludzki dobroczynnie: wyrównuje się ciśnienie
krwi, harmonizuje się praca serca, a nawet spada poziom
cholesterolu we krwi.
Skuteczność oddziaływania warunkuje również, a raczej
przede wszystkim słowo.
Nie wystarczy powiedzieć – „nie bierz". Aby
polecenie przyniosło rezultat, należy
sięgnąć do sprawdzonych, chociaż zawoalowanych modeli językowych.
Najdobitniej ilustruje to zagadnienie spektakl Błysk
rekina w reżyserii Jerzego Fedorowicza. Fabuła spektaklu nawiązuje
do ramowego motywu Baśni tysiąca i jednej nocy. W tym zbiorze starodawne legendy użyte
są w celach
edukacyjnych. Prawie każda z historii ma powtarzające się zdanie
o tym, że mogłaby posłużyć - dla chcącego się czegoś nauczyć-
jako przykład. Piękna Szeherezada, żonglując metaforami, spiętrzonymi
cytatami oraz umiejętnością wplatania sugestii - tak wciąga w
opowiadanie okrutnego króla Szachrijara, że ratuje swoje życie i
leczy władcę z chorobliwej potrzeby zabijania.
Metafora ta użyta w spektaklu Fedorowicza działa
znakomicie. Skutecznie wyprowadza agresora z więzienia jego własnego
umysłu.
Nie wystarczy diagnoza, nie wystarczy wiedzieć, że na dnie
każdego destruktywnego zachowania leży jakieś zranienie.
Odpowiadając na pytanie, dlaczego coś się dzieje tak a nie
inaczej, wchodzimy w obszar psychologii. Nam jednak zależy na
postawieniu wspólnie tego jednego małego kroku naprzód w kierunku
rozwiązania. Dlatego mówimy o terapii przez sztukę. Przez
dostrajanie się i prowadzenie. Prowadzenie od sytuacji bez wyjścia
do punktu, w którym możliwe już będzie stwierdzenie –
„Można coś zrobić". To jest bardzo dobry punkt, gdyż
można rozważyć opcje, dokonać bardziej świadomego wyboru.
|
|